W ostatnich dniach, chyba z powodu pruszącego śniegu i bliskości nadchodzących Świąt, zaczęłam częściej wracać do lat dzieciństwa, gdzie wszystko było niesamowite, życie płynęło błogo a największym problemem było pójście do szkoły. Oczywiście rzeczywistość nie była taka różowa, ale z perspektywy czasu pamięta się zwłaszcza te najpiękniejsze chwile :)
Dziś tylko króciutko wspomnę swoją najlepszą książkę z dzieciństwa, którą była i jest „Ania z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery. Czytała mi ją początkowo mama a potem oczywiście samodzielnie poznawałam wspaniały świat Ani. Kocham tę powieść z wielu powodów. Za ciepło i humor jaki z niej bije, za liczne przygody jakie przeżywałam razem z bohaterką, za jej niesamowity klimat.. Jednak przede wszystkim dlatego, że odnalazłam w niej siebie. Dodatkowo była ona mi tym bliższa, że sama mam rude włosy, podobnie jak główna bohaterka i czytając ją, zarówno świadomie jak i nieświadomie utożsamiałam się z Anią.
Co mogę jeszcze napisać.. Jest to piękna, wzruszająca książka pozostająca w pamięci i sercu na wiele lat. Nigdy się nie nudzi, zawsze potrafi zaskoczyć a jednocześnie urzeka psychologicznymi aspektami, które dostrzega się czytając ja w dorosłym wieku. Jest ponadczasowa i polecam ją wszystkim, bez względu na wiek.
Moja ocena
>>>>>>>>> 6/6 <<<<<<<<<
PS: Ostatnio na forach i blogach można znaleźć liczne konkursy związane z książkami z dzieciństwa. W tym tygodniu ogłoszę pierwszy konkurs książkowy :) Zachęcam wszystkich do odwiedzania mojego bloga. Pozdrawiam!