Wydawnictwo: Znak
Wydanie polskie: 05/2011
Liczba stron: 248
Format: 145 x 205 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 9788324016112
O książce „Liczby Charona” ostatnio zrobiło się dość głośno. Na wielu blogach można było zauważyć recenzje tej lektury i pochlebne opinie na jej temat. Po pewnym czasie ja również zapragnęłam poznać bliżej twórczość Marka Krajewskiego a na dodatek okładka zdecydowanie mnie kusiła i przyciągała, zapowiadając ciekawe wnętrze. W końcu nadszedł dzień, kiedy książka wpadła w moje łapki. Czy przypadła mi do gustu? Jak najbardziej:)
Lwów, 1929 rok. Głównym bohaterem jest komisarz Edward Popielski, który po ostrej wymianie zdań z nowym szefem zostaje dyscyplinarnie zwolniony ze służby za niesubordynację. Bez pieniędzy musi radzić sobie z wydatkami. Udziela korepetycji z matematyki, którą się interesuje, ale i tak lekko nie jest. Tymczasem mieszkańcami Lwowa wstrząsają kolejne, brutalne morderstwa, które mają wspólny element. Zabójca podpisuje się hebrajskimi znakami i jest to jego znak rozpoznawczy. Nasz bohater widzi w tej sytuacji szansę dla siebie, aby wrócić do łask. Jeżeli rozszyfruje dziwne znaki, może uda się mu złapać psychopatę i będzie mógł wrócić do pracy. Wkrótce zostaje powołany jako konsultant i jednocześnie będzie pomagał policji, jak sprawdzał się w roli prywatnego detektywa. Czy uda się rozwikłać tę nietypową zagadkę? Zakończenie mnie zaskoczyło. Było nieco zakręcone, ale i interesujące.
Warto również wspomnieć o wątku miłosnym, którym Krajewski nas uraczył. Popielski to mężczyzna po czterdziestce, który przeżywa kryzys wieku średniego. Liczne problemy zawodowe i osobiste go dopadają, ale nie przeszkadza mu to w zakochaniu się w pięknej i młodej Żydówce Renacie Sperling. Jak potoczy się to uczucie i czy będzie szczęśliwy finał? Nic nie zdradzę.
Przedwojenny Lwów z wszystkimi szczególikami, został bardzo ciekawie uchwycony przez pisarza. Na dodatek intryga kryminalna z dość trudną zagadką matematyczną była strzałem w dziesiątkę. Choć sama za tą dziedziną nauki nie przepadam, wciągnęłam się szybko w poszukiwanie rozwiązania i uruchomiłam swoje szare komórki:). Bohaterowie to kolejny plus tej książki. Z krwi i kości, dość mocno nakreśleni przez pisarza, który raczej postawił na ukazanie ich od tej ciemniejszej strony. Nie będą oni kryształowo czyści i wyidealizowani. I bardzo dobrze. Urzekł mnie również język Krajewskiego. Wplecenie słownictwa potocznego, gwary i regionalnych smaczków tylko nadało całej powieści odpowiedniego klimatu i sprawiło, że czytało się ją z przyjemnością.
„Liczby Charona” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Krajewskiego. Czy udane. Zdecydowanie tak. Nie mam porównania do wcześniejszych książek, ale z pewnością niedługo to nadrobię. Muszę przyznać, że kryminał w stylu retro okazał się bardzo interesującą książką, warta przeczytania i poznania. Polecam i pozdrawiam!!
Moja ocena
>>>> 5 / 6 <<<<
Nie moja bajka...
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się czy tą książkę zamówić, ale zdawało mi się, że mi się nie spodoba, teraz żałuje.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! Natknęłam się na nią kiedyś, ale jakoś nie mogłam się przekonać. Teraz wiem, że niepotrzebnie się wahałam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
mnie też przypadła do gustu i też to było moje pierwsze spotkanie z kRajewskim
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji strasznie kusi mnie ta książka. Musze ją zdobyć!
OdpowiedzUsuńWstyd przyznać ale nie czytałam nic M. Krajewskiego ;/ musze czym prędzej nadrobić zaległości:) a "Liczb " słucham na Trójce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Polecam także serię wrocławską tego autora :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu mam na uwadze tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńKrajewski kusi zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńPoza tym... Mam przyjemność ogłosić, że nominowałam Cię do One Lovely Blog Award :) Szczegóły u mnie.
Pozdrawiam!
Krajewski posługuje się wspaniałym językiem, jego bohaterowie są na prawdę ciekawi, jednak mi czegoś w książce, którą czytałam brakowało.
OdpowiedzUsuńPo cyklu o Breslau, jakoś nie mam ochoty na książki tego autora, choć Twoja recenzja kusi.
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytam :) Nie wiem kiedy, ale kiedyś na pewno :D
OdpowiedzUsuńMiałam już przyjemność spotkać się z komisarzem Popielskim na kartach "Erynii", teraz pora na kolejne spotkanie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja właśnie jeszcze nic nie czytałam tego autora, ale wiele pochlebnych opinii na jego temat i jego książek już czytałam. Najwyższy czas rozejrzeć się za nią w bibliotece.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam dotychczas jedną książkę tego autora i niestety - jakoś niespecjalnie mi się spodobała, więc mam do pana Krajewskiego dystans. :)
OdpowiedzUsuńMam tą książkę w planach i w moim przypadku to nie będzie pierwsze spotkanie z twórczością tego pana, którego swoją drogą bardzo cenię :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę poznać twórczość tego autora, więc muszę koniecznie nadrobić braki.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie! Nie mogę się do niej przekonać i już. I jeszcze ta matematyka... brrr
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, jeżeli znajdę czas :D
OdpowiedzUsuńCzytałam do tej pory tylko jedną książkę Krajewskiego, była... inna (niż znane mi wcześniej kryminały).
OdpowiedzUsuńNietuzinkowa, intrygująca. Chętnie więc powrócę do Lwowa i przeczytam „Liczby Charona”
Pozdrowienia :)