Wydawnictwo: Amber
Wydanie polskie: 10/2012
Liczba stron: 336
Format: 130 x 205 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 9788324144532
Do mojej biblioteczki wpadła ostatnio książka „Osiemdziesiąt
dni żółtych” autorstwa Viny Jackson. Jest to duet pisarski, który pragnie
zachować anonimowość. Wiadomo tylko, że On jest redaktorem, wydawcą, pisarzem oraz miłośnikiem
i specjalistą erotycznej dziedziny. Ona to pisarka, finansistka z Londynu,
znana w tamtejszych kręgach sado-maso. Byłam ciekawa cóż wyjdzie z twórczości
tej dość osobliwej dwójki, dla której ten kontrowersyjny temat jest nie tylko sferą
fantazji czy czymś w rodzaju odskoczni, ale normalnym, codziennym zachowaniem.
Kilka słów o treści... Główną bohaterką jest Summer, zdolna
skrzypaczka, dla która muzyka jest niezwykle ważna. Piękna, rudowłosa, o
nieskazitelnej, jasnej cerze spotyka się z pedantycznym i dość sztywnym Darrenem.
W końcu postanawia zakończyć ten związek. Podczas jednego z koncertów, które
daje w londyńskim metrze, spotyka Dominika, zafascynowanego jej grą. Składa on
dość nietypową propozycję, która ma polegać na osobistych, prywatnych
koncertach w miejscach wyznaczonych przez mężczyznę. W zamian kobieta otrzyma w
prezencie stylowe, drogie skrzypce. Tak właśnie zaczyna się erotyczna, namiętna
przygoda, w której pożądanie, namiętność, pasja i zniewolenie odkrywać będą
kluczową rolę. Ale potem coś poszło nie tak, bowiem w świecie kierowanym impulsami i żądzami, łatwo zatracić
siebie. Czy niebezpieczeństwo, mroczny i perwersyjny świat seksu i zakazane praktyki spodobają
się wrażliwej Summer? Czy na pewno tego właśnie oczekiwała?
Uff... Książka jest bardzo odważna i mocna w swoim przekazie.
Nie czytałam aż tak wzbudzającej wątpliwości i refleksje literatury, dlatego
zastanawiałam się jak do niej podejść, jak właściwie zinterpretować i
podsumować. Dla osób niewtajemniczonych w terminologię tylko wspomnę, że BDSM (ang.
bondage, discipline, domination, submission) odnosi się do praktyk seksualnych
związanych z najróżniejszymi fetyszami i perwersjami, zwłaszcza z
dyscyplinowaniem, karaniem, wiązaniem, dominacją czy też uległością. Ostatnio w
polskiej i światowej literaturze zapanowała moda na książki właśnie z tej
tematyki. Większość z nich tylko bazuje na zaskakiwaniu i szokowaniu
czytelnika, ale nie wyjaśnia podłoża tak dziwnych i skomplikowanych pragnień
seksualnych. Natomiast „Osiemdziesiąt dni żółtych” oprócz warstwy typowo erotycznej,
dotyka także kwestii psychologicznych, choć akurat w tej części mamy tego
namiastkę. Z tego co wiem, w drugim tomie będzie to bardziej rozbudowane, co
mnie cieszy, gdyż nie potrafię sobie wyobrazić czerpania przyjemności z bicia, bycia
poniżanym czy upodlania kogoś. Dla mnie to zupełnie niezrozumiałe, jednak z
ciekawości chętnie poznam, dlaczego osoby odczuwają przy tym spełnienie i godzą się na takie praktyki.
Autorzy dotknęli tu
szalenie delikatnej kwestii. Tematyka jest ciężka i złożona, dlatego czytając
targały mną najróżniejsze, często skrajne emocje, od obrzydzenia po zdziwienie.
Główni bohaterowie są dość dobrze nakreśleni, często charakterystyczni a ich
uczucia, niepewność, wątpliwości zostały tu wyeksponowane. Język nie jest
najmocniejszą stroną tej książki, ale też nie wydaje się jakoś szczególnie zły.
Prawdą jest natomiast, że słownictwo miejscami było wulgarne, zdarzały się też powtórzenia,
ale mam nadzieję, że w dalszych częściach serii będzie lepiej. Podobno pierwszy
tom jest najsłabszy, dlatego warto sięgnąć po kontynuacje i przekonać się, jak
autorzy pociągnęli kolejne wątki i dokąd to wszystko zmierza. Osobiście,
chętnie się o tym przekonam. Podsumowując jednak już i tak przydługą opinię
wspomnę, że jest to powieść erotyczna, ale różni się od całej masy innych
pozycji z tej dziedziny. Jeżeli nie boicie się wyzwań, jesteście gotowi
zmierzyć się z oryginalną lekturą oraz chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o świecie
BDSM i prawach jakie nim rządzą, to zapraszam do książki.
Moja ocena
>>>> 3 / 6 <<<<
Książkę „Osiemdziesiąt dni żółtych” możecie kupić w sklepie AMBER:)
Choć książka nie została oceniona najwyżej po tym, co przeczytałam jestem skłonna do niej zajrzeć
OdpowiedzUsuńRaczej ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJakoś jestem zrażona do książek o tej tematyce przez tą panującą modę, która zaczęła się po wydaniu "50 twarzy Greya".. spasuje, bynajmniej w tym momencie.
OdpowiedzUsuń"Bynajmniej" nie oznacza "przynajmniej"... :)
UsuńRaczej nie jestem zainteresowana, może jak wpadnie mi w ręce to się za nią zabiorę.
OdpowiedzUsuńSam pomysł na książkę mnie zaintrygował. Jeśli wpadnie mi w ręce to z pewnością przeczytam:)
OdpowiedzUsuńCiężki temat i chyba na razie nie czuję się na siłach by zgłębiać świat seksualnych perwersji.
OdpowiedzUsuńObserwuję wysyp erotyków. Zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTym razem niezbyt wysoka ocena mnie nie odstrasza, bo w zalewie książek o tematyce taniej erotyki, ta wydaje się być czymś innym, ciekawszym :)
OdpowiedzUsuńNie mam jakoś ochoty na tę powieść, tematyka BDSM znudziła mnie trochę po czytaniu Greya... Ale nie mówię nie, kiedyś sięgnę, jeśli będę miała okazję :)
OdpowiedzUsuńSzerokim łukiem omijam te wszystkie erotyki! Jak był wysyp wampirzych paranormal romance, to owszem, wszystkie książki były kopiami "Zmierzchu", ale przynajmniej miały różne tytuły, a tu wszystko nazywa się tak samo! Jest jakaś liczba i koniecznie nazwa koloru, ewentualnie słowo "odcień" odmienione przez wszystkie możliwe przypadki. No koszmar!
OdpowiedzUsuńI bardzo polecam zrobienie tych ciasteczek. :) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam D.
Przeczytałam tę książkę jakoś pod koniec ubiegłego roku. Właściwie niewiele z niej pamiętam (oprócz grania na skrzypcach nago - dobrze mi coś świta?), bo nie wydawała mi się być lekturą szczególnie zapadającą w pamięć. Gdzieś mi się tli jakaś maleńka myśl, że niespecjalnie przypadł mi do gustu język powieści ze względu na wulgaryzmy. Ale to chyba nikomu nie sprawia ogromnej radości podczas czytania :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie dla mnie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTa nowa czytelnicza moda na powieści erotyczne, to zdecydowanie nie moja bajka...
OdpowiedzUsuńNiska ocena trochę mnie odstrasza muszę powiedzieć. Na razie chyba książce podziękuję:)
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do reszty. Za dużo tej tematyki ostatnio. Kiedyś znaleźć pikantne opisy w książce to było coś, teraz mamy co? Literacką pornografię? Może lepiej spasować..
OdpowiedzUsuńTym razem jednak tematyka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPo tego typu książki nie sięgam. Dla mnie strata czasu.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to byłam dosyć ciekawa tej książki. Jednak teraz chyba ją sobie daruję. I to nie z powodu Twojej recenzji, po prostu nie przepadam za tematyką z BDSM, mogę czytać powieści erotyczne, ale nie takie :P
OdpowiedzUsuńNie rozumiem co ludzi tak bulwersuje w literaturze erotycznej. Tematyka jak każda inna. Nie udawajmy, że jesteśmy tak pruderyjni. Ja i moja dziewczyna czytamy różne książki, z erotyką włącznie i nie widzę w tym problemu. "80 dni żółtych" też mamy w planach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
---robbi---
Odkąd przeczytała Kinga "Dallas 63", to kolor żółty kojarzy mi się tylko i wyłącznie z tajemniczym Człowiekiem z żółtą kartką.
OdpowiedzUsuńTakie skojarzenie mnie naszło,kiedy zobaczyłam Twój wpis.
Okładka kojarzy mi się z ,,Drugie życie Bree Tanner";p
OdpowiedzUsuń