W ostatnich dniach, chyba z powodu pruszącego śniegu i bliskości nadchodzących Świąt, zaczęłam częściej wracać do lat dzieciństwa, gdzie wszystko było niesamowite, życie płynęło błogo a największym problemem było pójście do szkoły. Oczywiście rzeczywistość nie była taka różowa, ale z perspektywy czasu pamięta się zwłaszcza te najpiękniejsze chwile :)
Dziś tylko króciutko wspomnę swoją najlepszą książkę z dzieciństwa, którą była i jest „Ania z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery. Czytała mi ją początkowo mama a potem oczywiście samodzielnie poznawałam wspaniały świat Ani. Kocham tę powieść z wielu powodów. Za ciepło i humor jaki z niej bije, za liczne przygody jakie przeżywałam razem z bohaterką, za jej niesamowity klimat.. Jednak przede wszystkim dlatego, że odnalazłam w niej siebie. Dodatkowo była ona mi tym bliższa, że sama mam rude włosy, podobnie jak główna bohaterka i czytając ją, zarówno świadomie jak i nieświadomie utożsamiałam się z Anią.
Co mogę jeszcze napisać.. Jest to piękna, wzruszająca książka pozostająca w pamięci i sercu na wiele lat. Nigdy się nie nudzi, zawsze potrafi zaskoczyć a jednocześnie urzeka psychologicznymi aspektami, które dostrzega się czytając ja w dorosłym wieku. Jest ponadczasowa i polecam ją wszystkim, bez względu na wiek.
Moja ocena
>>>>>>>>> 6/6 <<<<<<<<<
PS: Ostatnio na forach i blogach można znaleźć liczne konkursy związane z książkami z dzieciństwa. W tym tygodniu ogłoszę pierwszy konkurs książkowy :) Zachęcam wszystkich do odwiedzania mojego bloga. Pozdrawiam!
O..moja ukochana książka! Przez wiele lat był to dla mnie idealna książka, jedyna, najukochańsza. Teraz troszkę już wyrastam, ale mam ogromny sentyment do Ani.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się tutaj u Ciebie podoba, dodaje do linków :)
Cieszę się bardzo ;) Również dodaję do linków. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA ja nigdy w zyciu nie czytałam jeszcze Ani :( A niestety obecnie nie mam czasu żeby to nadrobić. Może kiedyś?
OdpowiedzUsuńHmm a możesz spróbowac mi je podkraść. JAk mnie znajdziesz, to może się uda ;)
Możesz być spokojna. Na pewno jeszcze zdążysz przeczytać. To bardzo wciągająca lektura, więc proponję wakacje lub urlopik :)
OdpowiedzUsuńOjj kusisz, kusisz :)
U mni e z urlopikiem to ciut ciężko, bo normalnie studia mam, a całe wakacje planuje przesiedzieć na koloniach... Swoja drogą w trakcie drogi zawsze mogę przeczytać. Takim sposobem w tym roku załatwiłam dwie lektury. Jedną na trasie Szczecin-Pogorzelica, a drugą na trasie Pogorzelica-Zielona Góra- Pogorzelica. Wszystko przede mna. A czytałaś może dalsze części Ani?
OdpowiedzUsuńZapracowana dziewczyna z Ciebie ;) A książka w podróży jest niezastąpiona. Od razu czas szybciej mija.
OdpowiedzUsuńCo do pozostałych części "Ani", to czytałam tylko niektóre z nich, ale wkrótce planuje nadrobić zaległości :)
Może nie zarobiona ale przy studiach pedagogicznych każda praktyka się przyda, a jeśli się przy okazji trochę pozwiedza?
OdpowiedzUsuńBardzo dobre podejście ;)) Będziesz świetnym pedagogiem. W sumie już nim jesteś :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń