Wydawnictwo: WAM
Wydanie polskie: 2009
Liczba stron:320
Format:135 x 210 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 9788375054453
Cenię sobie serię Labirynty, więc nie mogłam się powstrzymać, aby nie przeczytać „Umarli nie tańczą” Charlesa Martina. Poznałam już kilka książek tego autora i za każdym razem byłam zachwycona jego twórczością. Tym razem było podobnie:)
Południowa Karolina. Bohaterką jest Maggie, która wraz z ukochanym mężem żyje na farmie. Daleka prowincja, otoczona zewsząd polami kukurydzy, cisza i spokój a do tego wzajemna miłość i szczęście. Gdy okazuje się, że kobieta jest w ciąży, życie nabiera jeszcze piękniejszych barw. Oboje małżonkowie odkrywają w sobie bogactwo uczuć i emocji, których do tej pory nie odczuwali i coraz bardziej się do siebie zbliżają. Wydaje się, że szczęście się do nich uśmiechnęło, kiedy nagle w ciągu kilku sekund ich świat rozsypuje się na kawałeczki. Okazuje się bowiem, że ich synek urodził się martwy a w wyniku ciężkiego porodu i silnego krwotoku Maggie zapada w śpiączkę. Dylan, samotny i zrozpaczony, nie potrafi poradzić sobie z ogromem cierpienia, jaki spadł na jego barki. Brak pieniędzy na leczenie żony, próba pogodzenia się ze śmiercią dziecka to tylko część jego kłopotów…
Książka porusza szereg istotnych kwestii, ale przede wszystkim pomaga zrozumieć, co tak naprawdę liczy się w życiu. Dzięki tej powieści łatwiej uświadomić sobie, że wszystko ma swój cel, nawet jeżeli w danej chwili go nie widzimy. Piękny, delikatny język, subtelne opisy i silne emocje to tylko początek. Bohaterowie i ich wewnętrzne dylematy są tu świetnie ukazane i z pewnością wzbudzają w czytelniku liczne przemyślenia. Polecam serdecznie wszystkim tę wzruszającą książkę o złożoności życia, niełatwych wyborach, trudnych chwilach, ale także o nadziei i zaufaniu. Pozdrawiam!!
Moja ocena
>>>>> 5 / 6 <<<<
Nie znam tego pana, ale może pora to zmienić? :)
OdpowiedzUsuńTo może być bardzo piękna historia i mam nadzieję że mi się uda ja poznać :)
OdpowiedzUsuńNie znam autora ani serii, ale treść wydaje mi się na tyle interesująca, że z pewnością sięgnę.
OdpowiedzUsuńZ twórczością Mastina miałam okazję się spotkać czytając książkę pt. "Kiedy płaczą świerszcze". Byłam nią zachwycona także i tej będę szukać. Ponadto zaczynam dażyć coraz większym uwielbieniem serię Labirynty :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetna recenzja interesującej książki :)
OdpowiedzUsuńJa również jeszcze nie czytałam książek tego autora, ale ta książka i Twoja recenzja mnie zachęciły. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńInteresujący tytuł, ale historia strasznie smutna - jakoś mi nie pasuje ta nazwa do całości. Jednak mam nadzieję, że kiedyś przeczytam bo książka wydaje się bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy emocjonalnie wytrzymałabym czytając tę książkę, bo historia jest dość przykra, a nie lubię raczej książek, przy których więcej płakać niż czytać :)
OdpowiedzUsuńCiesze się że wróciłaś? Już po LEP?
OdpowiedzUsuńPiter Murphy - tak, już po LEPie. Zdałam jeszcze przed rozpoczęciem stażu:)). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChyba zbyt smutna historia jak dla mnie... Chyba zbyt smutna historia jak dla mnie...
OdpowiedzUsuńTo potwierdzenie, że trzeba sięgnąć po książki z serii Labirynty ;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem w trakcie pisania recenzji tej książki :) Bardzo lubię tego autora, i całą serię Labirynty :)
OdpowiedzUsuń