Wydawnictwo: Rebis
Wydanie polskie: 09/2011
Liczba stron: 464
Format: 130 x 200 mm
Oprawa: twarda
ISBN: 9788375108170
„Dom na krańcu świata” jest debiutem powieściowym amerykańskiego pisarza Michaela Cunninghama, któremu prawdziwą sławę przyniosła dopiero książka „Godziny”. Mając już za sobą dwie inne powieści tego artysty nie mogłam o odmówić sobie przyjemności sięgnięcia po kolejną. Czy i ona wywołała pozytywne wrażenia jak poprzednie lektury? Na pewno jest to oryginalna, dająca do myślenia książka, w której próżno szukać schematu czy przewidywalności. Ale wszystko po kolei...
Lata sześćdziesiąte, Cleveland. Jonathan to inteligentny, aczkolwiek nieco nadwrażliwy jedynak, którego rodzice nie potrafią cieszyć się życiem i samym sobą. Bobby natomiast to zamknięty w sobie dzieciak, którego wkrótce czekają niełatwe chwile. Ta dwójka nawiązuje ze sobą głęboką, prawdziwą przyjaźń w szkole średniej, ale ich drogi wkrótce się rozchodzą. Po latach ponownie los krzyżuje ich ścieżki, tym razem w Nowym Jorku. Wtedy też Bobby decyduje się zamieszkać z Jonathanem i jego przyjaciółką Clare, wyzwoloną kobietą przed czterdziestką. Niedostosowani, szukający cały czas siebie i próbujący zaznać choć trochę szczęścia, będą musieli stawić czoła czekającym ich wyzwaniom. Jak sobie poradzą i do jakich wniosków dojdą?
Akcja nie pędzie tu zbyt szybko, ale nie ma się poczucia znudzenia czy stagnacji. Wprost przeciwnie. Na dodatek postacie, ich wewnętrzne dylematy i małe, niedostrzegalne innym, tragedie są tu mocno zaakcentowane i uwypuklone. Poczujemy całą gamę emocji jakie będą udziałem naszych bohaterów i wraz z nimi będziemy poznawać siebie i otaczający świat, który potrafi być znacznie bardziej skomplikowany niż można przypuszczać. Styl pisarza jest zaskakująco dobry i wciągający. Bardzo podobało mi się naszpikowanie powieści psychologicznymi odnośnikami oraz zagłębianie się w niedostępne zakamarki umysłu. Warto wspomnieć, że tytuł idealnie oddaje istotę treści książki a piękne wydanie w twardej oprawie tylko zachęca do czytania.
„Dom na krańcu świata” to poruszająca opowieść o szukaniu swojego miejsca, próba odnalezienia własnej tożsamości czy zrozumienia, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Wielopłaszczyznowa, głęboka, refleksyjna książka zahaczająca o wątek dzieciństwa, kształtowania osobowości od najmłodszych lat czy też sytuacji mniejszości seksualnej w społeczeństwie. Na podstawie tej lektury powstał film z Colinem Farrellem w roli głównej. Polecam serdecznie!!!
Moja ocena
>>>> 5 / 6 <<<<
Mam coraz większą ochotę nie tylko na prozę Cunninghama, ale i na tę właśnie książkę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Autor jest mi kompletnie nieznany :) Czas to zmienić!
OdpowiedzUsuńPS. Salamandra ma super okładki, ale ta jakoś wybitnie do mnie nie przemawia...
bardzo dobra recenzja, z chęcią tą książkę przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa lektura. Szukam takich książek.
OdpowiedzUsuńOoo ciekawa książka. Myślę, że spodobałaby się mnie. :)
OdpowiedzUsuńOglądałam film i nudny niestety był.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tematyka. Lubię takie poruszające opowieści o szukaniu swego miejsca na ziemi, więc będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńDomi - a widzisz. Mi okładka szalenie się podoba:)
OdpowiedzUsuńEdyta - film to film a książka to książka. Polecam przeczytać:)
Hmm... to raczej nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czuję się zachęcona. Lubię takie refleksyjne opowiastki.
OdpowiedzUsuńCzytałam jego książkę ,,Nim zapadnie noc'' i tak srednio mi się podobała. :] Po tę raczej nie sięgnę, chyba że.. będzie w bibliotece.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wygląda ta książka i fajna recenzja:)
OdpowiedzUsuńBardzo subtelna okładka plus Twoja recenzja przekonały mnie, aby sięgnąć po tę książkę:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce i jakoś niezbyt mnie do niej ciągnie..
OdpowiedzUsuńA ja dopiero co przeczytałam "Dom na krańcu czasu",bardzo podobne nazwy;p
Lubię takie powieści, zawsze miałam na nią ochotę.Znam tylko 'Godziny", które bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie po nią sięgnę ;) jednak pierwsza w kolejce jest "Nim zapadnie noc" tego autora, bo już od jakiegoś czasu czeka na mnie na półce...
OdpowiedzUsuńlubię takie książki. piękna okładka :-)
OdpowiedzUsuńOkładka raczej mnie nie wzrusza :( Twoja recenzja ślicznie napisana, ale jakoś nie mam ochoty na tego typu książki ;))
OdpowiedzUsuńNo, no... Znowu mnie namówiłaś na książkę. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuń---robbi---
Może się skuszę ;D
OdpowiedzUsuńChyba oglądałam kiedyś film na podstawie tej książki i bardzo mi się podobał :) Dlatego z chęcią sięgnę po twórczość tego autora ;)
OdpowiedzUsuń