Wydawnictwo: Videograf
Wydanie polskie:11/2011
Liczba stron: 400
Format: 145 x 205 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 9788371839238
Czasami do mojej biblioteczki trafiają książki, co do których nie jestem przekonana w stu procentach. Lubię jednak dawać szansę literaturze, nowym autorom czy nieznanym utworom i muszę przyznać, że zazwyczaj trafiają one w mój gust. Tak też było z biograficzną powieścią „Księga z San Michele” autorstwa Munthe Axel. Czym mnie do siebie przekonała? Zaraz się wszystkiego dowiecie:).
Nieco o treści... Axel, szwedzki student medycyny, przybywa na wyspę Capri. Zauroczony jej pięknem i egzotyką, postanawia kiedyś tu wrócić i osiedlić się na niej. Po burzliwych latach, pracy i codziennym życiu, w końcu jego marzenie się spełnia. Kupuje dom na wyspie i zaczyna go remontować wraz z mieszkańcami. Powoli odzyskuje zmącony wewnętrzny spokój, nawiązuje bliższy kontakt z przyrodą, dzięki czemu czuje się naprawdę szczęśliwy...
Książka ta stanowi próbę przelania wspomnień i cząstki życia na papier. Autor zdecydował, aby podzielić się z czytelnikami tym, czego sam doświadczył i co zrozumiał. Nie ma tu jednak natrętnego moralizatorstwa czy pouczeń. Jest za to ciepło i życiowa mądrość. Od strony technicznej akcja rozwija się stopniowo, niespiesznie, ale potem nieco przyśpiesza. Bogactwo języka i piękne opisy urzekają od początku. Nie zabraknie tu jednak dość realistycznie przedstawionych niektórych scen czy silnych i skrajnych emocji. Autor dotyka wielu kwestii. Skupia się m.in. na przyrodzie, sytuacji społecznej i obyczajowej ludzi na przełomie XIX i XX wieku czy medycynie. Co więcej lektura ma coś, co trudno mi skonkretyzować, ale ten ów tajemniczy element dodaje magii i niezwykłości całemu utworowi.
„Księga z San Michele” to prawdziwa, życiowa powieść, która przepełniona jest emocjami, refleksjami i trafnymi spostrzeżeniami. Z pewnością zmienia pogląd na niektóre kwestie, zwłaszcza dotyczące interakcji między ludźmi a naturą. Polecam czytelnikom ceniącym książki autobiograficzne i nie tylko;). Pozdrawiam!!
Moja ocena
>>>> 5 / 6 <<<<
Podoba mi się ta książka. Sama okładka jest zaproszeniem do odwiedzenie pięknej wyspy, więc myślę, że treść także mnie urzeknie.
OdpowiedzUsuńnie rozumiem tego okładkowego porównania do Biblii i Koranu... zupełnie mnie to nie przekonuje ;-)
OdpowiedzUsuńMnie też okładka zauroczyła. Jak będę miała okazję zapoznam się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńPoważnie zastanawiałam się nad tą książką, ale nadal nie jestem do końca przekonana:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wędruje do schowka, koniecznie! Mogłabym ją kupić dla samej okładki... ;)
OdpowiedzUsuńnNie oceniajmy książek po okładce :-)
OdpowiedzUsuńOkładka śliczna! Ostatnio dużo jest książek o ludziach, którzy przenoszą się do innego kraju.
OdpowiedzUsuńBardzo polecasz, więc powinnam się rozejrzeć za tą książką :) Gdyby nie Twoja recenzja, pewnie nigdy nie zwróciłabym na nią uwagi!
OdpowiedzUsuńOkładka ma swój klimat, uspokaja...:)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się :)
OdpowiedzUsuńKolejna kusząca propozycja :)
OdpowiedzUsuńBoże Capri... marzenie. Masz nosa do dobrych książek, pójdę twoim śladem i wytropię tę powieść :)
OdpowiedzUsuńRudzielec powiadasz, prawdziwy czy farbowany? :D
Kolor naturalny:)
UsuńNo to zazdroszczę :)
UsuńOkładka prosta a jakże urzekająca. Bardzo lubię autobiografie więc chętnie przeczytam te książkę:)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia. Niby brzmi ciekawie, ale coś mi nie pasuje. :) Więc chyba dam sobie spokój z tą pozycją. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiecie, jak się cieszę, że wznowiono tę książkę . Ja skakałam pod chmury , gdy upolowałam w antykwariacie, takie szare wydanie sprzed lat... Przepiękna książka, ciekawa i w dobrym stylu, rasowa proza. Porównania na okładce to chwyt marketingowy, nadciągnięty zresztą. Nie zrażajcie się tym Koranem. Widzę, że grafika jednak przyciąga. To dobrze, bo naprawdę warto przeczytać prozę Munthe.
OdpowiedzUsuń