Wydawnictwo: Replika
Wydanie polskie: 03/2012
Liczba stron: 464
Format: 130 x 200 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 9788376741635
Nie przepadam za scenerią zimową, ale są książki i filmy, które potrafią mnie zauroczyć tą porą roku. Kiedy w zapowiedziach zobaczyłam okładkę powieści „Tydzień w zimie” Marcii Willett a następnie przeczytałam opis, od razu wiedziałam, że muszę ją dostać w swoje łapki:). Niedawno przywędrowała do mojej biblioteczki, więc nie czekając długo zabrałam się za jej czytanie.
Przenosimy się do pięknej, bajkowej Kornwalii, gdzie leży Moorgate, rodzinna posiadłość. Z powodu śmierci Hectora i kłopotów finansowych, Maudie, jego druga żona, postanawia sprzedać dom. Nie podoba się to jej pasierbicy Selinie, która od zawsze nie znosiła macochy. Na dodatek jej córeczka Posy uwielbia przyszywaną babcię i dogaduje się z nią lepiej niż z własną matką, co tylko zaostrza konflikt między kobietami. Tymczasem ogłoszenie o sprzedaży domu wpada w ręce ciężko chorej Melissy, która po odwiedzeniu posiadłości zakochuje się w niej. Inny klient, Rob Abbot, również upatrzył sobie te piękne gniazdko i nie zamierza odpuścić. Jak potoczą się losy bohaterów? Jak wybrną z kłopotów jakie na nich czekają? Koniecznie musicie zajrzeć do tej książki:).
Było to już moje drugie spotkanie z autorką i muszę przyznać, że tym razem znacznie przyjemniejsze niż poprzednio. Od początku wciągnęłam się w ciekawą fabułę i szybko polubiłam bohaterów. Ich sylwetki są dobrze przedstawione i co ważne, ukazane w interesujący i realistyczny sposób. Będą kłopoty małżeńskie, trudne wybory, skomplikowane więzi rodzinne, wielka miłość czy zmagania z chorobą. Życie, po prostu życie, które zaskakuje nas raz pozytywnie, raz negatywnie. Język jest lekki i przyjemny w odbiorze, emocje od początku niemałe a akcja dynamiczna. Fabuła nie rozgrywa się tylko zimą, ponieważ bohaterowie w retrospekcjach i wspomnieniach powracają do różnych momentów ze swojego życia, co pozwala nam lepiej zrozumieć ich psychikę i to, kim teraz są, jakie mają potrzeby, czego się obawiają.
„Tydzień w zimie” to ciepła, wartościowa książka o rodzinnych tajemnicach, bolesnych decyzjach czy niełatwej miłości. Polecam tę refleksyjną, miejscami nieco smutną, miejscami okraszoną humorem powieść pełną trafnych spostrzeżeń na temat życia i ludzi. Mam nadzieję, że i Wam przypadnie ona do gustu!
Moja ocena
>>>> 5 / 6 <<<<
Kolejna pozytywna recenzja tej książki jaką czytam. :) Myślę, że przeczytam ją w odpowiednim czasie. :)
OdpowiedzUsuńLubię takie tematy w książkach. Myślę, że byłaby to dla mnie miła odmiana od tematyki paranormali, w której ostatnio się obracam.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo pozytywnie, może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńOkładka jest bardzo ładna i nie dziwię się że zachęciła Cię do lektury,lubię takie ciepłe, refleksyjne opowieści :)
OdpowiedzUsuńJeśli zima to tylko w książkach, teraz czekamy już tylko na lato! :) Mmm, nawet nazwa Kornwalii brzmi magicznie :) Zapowiada się nieźle!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi powieściami, choć nie ukrywam, że ta brzmi zachęcająco. Odpuszczę sobie jednak ze względu na ogromną ilość egzemplarzy recenzenckich, jakie na mnie czekają
OdpowiedzUsuńCzytałam tej autorki "Letni domek" i miło wspominam lekturę, więc również po tę książkę sięgnę z przyjemnością, zwłaszcza, że okładka taka piękna :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie te kornwalijskie klimaty...
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Zapowiada się interesująca lektura. Będę miała ją na uwadze w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńTa Kornwalia bardzo mnie zaintrygowała ;) Rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńMoże zajrzę do tej książki, skoro tak polecasz. ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA ja lubię zimę :) I zimową scenerię :)
OdpowiedzUsuńSama historia wydaje się być ciekawa. Lubię książki traktujące o życiu, codziennych problemach. Zatem mając okazję, pewnie bym ją przeczytała.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o książce, z autorką również nie miałam okazji się jeszcze zetknąć, ale widzę, że czas już to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Śliczna okładka :) Taką zimę to można mieć :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o treść, fabułę to jestem zainteresowana :) Na pewno kiedyś sięgnę po książki Marcii Willett.
Zarówno sama ksążka, jak i autorka są mi kompletnie obce, ale lektura zapowiada się interesująco, więc będę się z nią rozglądać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam...I lada dzień będę czytać :D
OdpowiedzUsuńWesołych świąt Wielkiejnocy :)
Z chęcią przeczytam tę pozycję. Nie słyszałam o niej wcześniej, ale twoja recenzja i urokliwa okładka skutecznie mnie przywiodły do książki.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, bo teraz mi jakoś do niej nie po drodze...
OdpowiedzUsuńI znów zacznę tak samo: Śliczna okładka! Niestety, nie mój klimat ;
OdpowiedzUsuń