Wydawnictwo:
WAM
Wydanie
polskie: 09/2012
Liczba
stron: 80
Format: 200
x 260 mm
Oprawa: twarda
ISBN: 9788377670392
Ostatnio w moje ręce wpadła książka, która przypomniała mi
magię dzieciństwa. Chodzi o „Sprzedawcę czasu” Elżbiety Wojnarowskiej, która
ukazała się nakładem wydawnictwa WAM. Od razu zabrałam się za jej czytanie
Patryczkowi, który słuchał jak zaczarowany tej niezwykłej opowieści...
Kilka słów o treści... Za oknem biały puch mocno prószy a Pierwsza Gwiazdka zaraz ukaże się na niebie. Są
Święta Bożego Narodzenia i zbliża się czas kolacji z najbliższymi. Dla Kai i
Krzysia to podwójna uroczystość, ponieważ w tym dniu obchodzą swoje ósme
urodziny. Niestety wspaniałą atmosferę psuje fakt, że nie ma przy nich mamy,
która niespodziewanie zmarła z powodu choroby niecały rok temu. Ich tato
właśnie stracił pracę, ale robi co może, aby zapewnić dzieciom szczęśliwe i
rodzinne święta. Na ferie rodzeństwo zamiast na obóz narciarski, wyjeżdża do
wujka mieszkającego w leśniczówce mieszczącej się w bieszczadzkich lasach. Piękny
krajobraz, cudowna atmosfera, sanie, kuligi, wilki... Ale wszystko się zmienia,
kiedy wuj oświadcza, że dzieci zostaną tu przez kilka miesięcy, ponieważ ich
tato musiał wyjechać za granicę. Krzyś nie może tego znieść i ucieka z chatki.
W ślad za bratem wyrusza Kaja, którą czeka wiele przygód, tyle samo trudności
oraz spotkanie z niecodziennymi postaciami – Człowiekiem Śniegu, Sprzedawcą Czasu
oraz Człowiekiem Niedźwiedziem...
Cóż mogę napisać o tej książce? Przede wszystkim podoba mi
się opowieść stworzona przez autorkę, która z pewnością zainteresuje dzieci i
przyciągnie ich uwagę. Poruszono tu wiele problemów nękających współczesne
rodziny, jak choćby zmaganie się z utratą pracy, chorobą, śmiercią, ale również
zwrócono uwagę na miłość między rodzeństwem, chęć niesienie pomocy bliskim i przyjaźń
w trudnych chwilach. Okazuje się, że dobre serce wystarczy, aby pokonać wszelkie przeciwności losu... Moją
uwagę zwróciła również szata graficzna, przypominająca dawniej wydawane baśnie.
Pięknie ilustrowane stronice autorstwa Ewy i Jolanty Ludwikowskich zdecydowanie
wzbogacają książkę a sama historia jest pełna mądrości i ciepła. Język jest
prosty, nieskomplikowany a liczne dialogi dostosowane są do dziecięcych
możliwości. Plusem jest również twarda okładka, dzięki czemu książka przetrwa
wiele lat w niezmienionej formie.
„Sprzedawca czasu” to uniwersalna baśń osadzona w mroźnej scenerii
Bieszczad. Z pewnością spodoba się małym i dużym czytelnikom:). Polecam
serdecznie!!
Moja ocena
>>>> 5 / 6 <<<<
O tak, szata graficzna rzeczywiście rzuca się w oczy - ja tam mogłabym pokochać tę książkę już za sam wygląd ;D Mam nadzieję, że kiedyś wpadnie ona w moje ręce, bo na baśnie nie jesteśmy nigdy za starzy! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam baśnie, dlatego już marzę o tym by przenieść się w mroźnią scenerię Bieszczad i poczuć się choć przez chwilę dzieckiem...
OdpowiedzUsuńLektura dobra dla każdego pokolenia :)
OdpowiedzUsuńPoczułam ducha Świat Bożego Narodzenia :). Uniwersalne baśnie, zawsze są wartościowe, bo mało tego, że poruszają istotne zagadnienia, to jeszcze przynoszą radość i nadzieję.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś pod wpływem wspomnień sięgnę po nią.
OdpowiedzUsuńHmm jak dawno nie czytałam baśni takich starszych, typowo polskich. Zawsze przypominają mi (i widzę, że nie tylko mi) Boże Narodzenie:)
OdpowiedzUsuńChętnie po nią sięgnę ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam powroty do dzieciństwa, a tę książkę bardzo chętnie zacznę czytać mojemu młodszemu braciszkowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Donna
Dla odmiany mogłabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńFajna bajeczka, podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńPiękna, baśniowa i ciepła, mimo zimowej scenerii, okładka. Nie słyszałam o tej opowieści, a lubię czytać baśnie dziewczynkom, szczególnie w chłodne i ciemne zimowe wieczory. "Sprzedawca czasu" wydaje się idealną lekturą...
OdpowiedzUsuńMamy polską wersję Królowej Śniegu? Z zainteresowaniem śledzę twórczośc polskich autorów, także w wersji dla dzieci:)
OdpowiedzUsuńW sumie.. czemu nie? =3
OdpowiedzUsuń