Loading...

środa, 23 stycznia 2013

„Modlitwy waginy” Charlotte Roche


Wydawnictwo: Czarna Owca
Wydanie polskie: 08/2012
Liczba stron: 300
Format: 135 x 210 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 9788375542127

Charlotte Roche to z urodzenia Brytyjka, która od młodych lat wychowywała się w Niemczech. Właśnie tam prowadziła programy w licznych stacjach telewizyjnych i zdobyła nagrody, w tym Grimme-Preis oraz Bayerischer Fernsehpreis. Znacznie głośniej zrobiło się o niej po wydaniu debiutanckiej książki „Wilgotne miejsca”. Nie miałam sposobności zapoznać się z tą lekturą, ale wpadła mi w ręce jej kolejna pozycja „Modlitwy waginy”.

Kilka słów o treści... Bohaterką jest Elizabeth, młoda, trzydziestoparoletnia mężatka, która dla ukochanego zrobiłaby prawie wszystko. Nienawidzi swojej matki, która od najmłodszych lat wmawiała jej, że mężczyźni są źli i niewarci kochania. Chciała, aby córka wyrosła na niezależną, aseksualną istotę, co jednak odniosło zupełnie odwrotny skutek. Elizabeth bowiem tylko w sypialni, w momencie seksualnych zbliżeń czuje się naprawdę sobą, czyli wolna, szczęśliwa, bez bagażu codziennych problemów, które potrafi z drobiazgowością roztrząsać. A gdy wraca już z erotycznych uniesień do szarej i skomplikowanej rzeczywistości, musi zmierzyć się z własną traumą sprzed lat i ogarniającą ją obsesją. Próbuje być we wszystkim idealna, perfekcyjna i nienaganna. Jest wegetarianką, sortuje śmiecie, z pobudek ekologicznych potrafi się przez długi czas nie myć. Chodzi do psychoterapeutki, ale czy to pomoże ogarnąć niełatwe kwestie z jej życia?

Jestem zaskoczona tą książką! Sposobem narracji, stylem, językiem i oczywiście podjętą tematyką. Wbrew pozorom nie jest to pozycja, która ma nieść tanią sensację i być tylko czymś w rodzaju szokującej opowieści. Pisarka stworzyła złożoną bohaterkę, która zmaga się z samą sobą. I właśnie o tę dramatyczną walkę tu chodzi. Autorka śmiało, odważne mówi o tematach tabu. Naturalistycznie opisuje potrzeby fizjologiczne, bez zahamowania kreśli przed czytelnikami najbardziej intymne zbliżenia i doświadczenia swojej bohaterki. Język ma charakter języka mówionego. Jest poszarpany, pełen wtrąceń, powtórzeń i kolokwialnych zwrotów. Czasami przybierał postać „potoku słów”, jakby był zapisem szybko mknących myśli. Muszę przyznać, że ciekawie mi się coś takiego czytało. Nie obyło się również bez silnych emocji, wzruszeń oraz pokaźnej dawki przemyśleń.

„Modlitwy waginy” to książka o strachu, dążeniu do perfekcji, dziecięcych lękach, które mogą nas nękać nawet podczas dorosłego życia czy o trudnej próbie akceptacji siebie. To również powieść o burzliwym dojrzewaniu, przekraczaniu swoich własnych granic, smakowaniu życia na różne sposoby albo ucieczka przed nim. Bardzo trudna lektura, którą łatwo ocenić pochopnie po jej dość skandalicznej i kontrowersyjnej pierwszej warstwie. Ale niczym cebula, pod nią znajduje się kolejna powłoka, ale tym razem zawierająca głębsze przesłanie. I to nie jedno! Książka smutna i mocno refleksyjna w swoim wyrazie, choć nie pozbawiona czarnego humoru. Z jednej strony jest to szokująca powieść, z drugiej studium kobiety skrzywdzonej, rozdartej i próbującej uporać się z własnymi  demonami. Kontrola i poddanie, uzależnienie i wolność, miłość i nienawiść. Ta książka to zlepek kontrastów. Polecam serdecznie, zwłaszcza jeżeli cenicie nieszablonowe, oryginalne pozycje literackie.

Moja ocena 
>>>> 4 / 6 <<<<

18 komentarzy:

  1. Czytałam tylko fragment tej książki, ale nie czułam się zupełnie przekonana. Być może nie miałam cierpliwości, aby odkryć ową "drugą warstwę". Jednak styl Charlotte Roche na tyle mi przeszkadzał, że na razie nie mam ochoty powracać do tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc już sam tytuł mnie w tej książce odstręcza... :/ Pasuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej sobie daruję. Trochę ten tytuł nie nadaje się do czytania publicznie, a i gatunek literacki też nie do końca "mój".

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam, ale byłam na przedstawieniu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba pozycja nie dla mnie. Nie ze względu na temat,lecz na język. Przekonałam się już,że taki charakter narracji zupełnie mi nie pasuje,więc tym razem sobie odpuszczę.
    Spokojnego wieczoru:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z najbardziej kuszących książek ostatnich miesięcy, bardzo Ci zazdroszczę możliwości jej przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o tej książce i chętnie ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej nie mam teraz na nią ochoty, może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. chętnie bym przeczytała - niestety ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu :( pozycja musi poczekać na lepsze dni ;(

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam o tej książce już jakiś czas temu i rozglądam się za nią gdzie tylko mogę. Mam nadzieję, że uda mi się ją gdzieś okazyjnie ,,dorwać'' i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kontrowersyjny tytuł, nie powiem. A taka walka opisywana była i w innych powieściach, więc nie wiem, czy to nie jest wtórne. Z cebulą skojarzyło mi się jedno: "Ogry są jak cebula!" - to tak celem rozluźnienia ;) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  12. Choć tematyka nie do końca mnie przekonuje, to jestem ciekawa języka, jakim została napisana.. z tego co mówisz, brzmi to bardzo interesująco!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam jeszcze "Modlitw waginy", ale na pewno zrobię to, jeśli nadarzy się okazja ku temu. Natomiast autorkę znam już z "Wilgotnych miejsc" - lektury dosadnej, nieraz niezwykle szokującej, ale miejscami zdecydowanie zbyt ohydnej i obleśnej. Jestem tolerancyjna i mogę czytać o wielu rzeczach i sytuacjach, które innych obrzydziłyby, ale "Wilgotne miejsca" okazały się momentami za bardzo niesmaczne. Jednak na pewno sięgnę po "Modlitwy waginy", aby przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie kolejna książka Charlotte Roche.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj nie, niestety, nie moje klimaty :).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Byłam ciekawa Twojej opinii na temat tej książki. Zdania na temat "Wilgotnych miejsc" są skrajnie podzielone. Jednak wczytując się w Twoje słowa skłaniam się ku poznaniu książki osobiście :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A to mnie zaskoczyłaś. Charlotte Roche znałam tylko z lat dziecięcych kiedy to oglądałam muzyczne programy na viva 2. Kojarzyła mi się z wyzwoloną, zwariowaną kobietą i spodziewałam się książki, w której daje upust swoim dziwnym poglądom. A tu proszę. Muszę się rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  17. Może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń