Wydawnictwo: Znak
Wydanie polskie: 05/2010
Liczba stron: 272
Format: 135 x 205 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 9788324013609
Zazwyczaj zaczynam cykl lub serię od początku, ale ostatnio już dwukrotnie zdarzyło mi się przeczytać środkowy tom, po czym dopiero później poznawałam bliżej część pierwszą. Tak też było z książką „Erynie”, która jest początkiem cyklu o komisarzu Edwardzie Popielskim. Drugi tom natomiast, czyli „Liczby Charona” mam już za sobą:). Muszę przyznać, że w tym przypadku odwrotna kolejność zupełnie mi nie przeszkadzała:)
Lwów, 1939 rok. Edward Popielski. Komisarz legenda, który sieje postrach wśród przestępczego półświatka a wśród współpracowników raczej nie jest zbytni lubiany. Kiedy dochodzi do rytualnych morderstw dzieci, w mieście zaczyna się panika. Na dodatek widmo wybuchu wojny napędza całą machinę strachu i niepewności. Nasz bohater należy do bezwzględnych, raczej aspołecznych jednostek, które chadzają własnymi drogami i mają często nietypowy sposób działania. Popielski lubi prowadzić sprawy nocą, więc to właśnie w tej porze często próbuje rozwiązywać zagadki kryminalne i tak też było tym razem. Wspólnie z Edwardem odwiedzimy miejskie speluny, sprawdzimy czarne zaułki i powłóczymy się po lwowskich knajpach. Czy jednak uda się dowiedzieć kim jest morderca i w porę go powstrzymać?
Muszę przyznać, że książka Krajewskiego przypadła mi do gustu, podobnie jak drugi tom czyli „Liczby Charona”. Znakomity styl i plastyczny, żywy język są moim zdaniem warte wspomnienia, podobnie jak dokładne ukazanie wynaturzonego psychopaty. Poza tym fabuła obfituje w liczne szczegóły a intryga kryminalna jest sprytnie i ciekawie skonstruowana. Muszę obowiązkowo również napisać choć kilka słów o głównym bohaterze Popielskim. Jest to postać, która może wzbudzać dwojakiego rodzaju uczucia. Na pewno jednak trzeba przyznać, że jest on dość charakterystyczny i nadaje charakter i konkretny klimat całej książce.
„Erynie” to kryminał, który dla wszystkich miłośników tego gatunku literatury będzie z pewnością ciekawym doświadczeniem. Na dodatek sceneria Lwowa i ukazanie dwoistej natury tego miasta było dodatkowym plusem, tak samo jak wciągająca i intrygująca fabuła. Cóż mogę więcej napisać? Po prostu polecam!!
Moja ocena
>>>> 5 / 6 <<<<
tę książkę zaczynałam słuchać jako audiobooka ale jakoś mi nie przypasowało :( więc teraz szukam w wersji papierowej :) lubię styl Krajewskiego i polecam serię z Eberhardem Mockiem
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja "Erynii" zmusza mnie do przyspieszenia z czytaniem Krajewskiego. Najpierw mam zamiar poznać cykl o Mocku, a dopiero później sięgnąć po powieści z Popielskim. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Liczby Charona bardzo mnie zaciekawiła część pierwsza, mam nadzieję, że niedługo przeczytam.
OdpowiedzUsuńA ta książka leży już od kilku miesięcy na mojej półce i jakoś nie mogę się do niej zabrać. Zawsze jest tak, że mam coś innego do przeczytania. Po Twojej recenzji muszę ją w końcu przeczytać :-)
OdpowiedzUsuńczytałam i mogę tylko polecić - koniecznie trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kryminały, a Twoja recenzja i ta obłędna okładka bardzo mnie zachęciły. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDo takich książek zachęcać mnie nie trzeba,więc na pewno przeczytam. Recenzja wspaniała :)
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś pisałam, że od tej książki zawsze odstraszała mnie okładka, mimo że widywałam dużo "mocniejsze". Sama nie wiem dlaczego. :)
OdpowiedzUsuńKusisz... :D Poszukam jej , gdyż z chęcią przeczytam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :)
Książkę mam na liście do przeczytania i nie mogę się doczekać kiedy przeczytam ;P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na liście do przeczytania i już się nie mogę jej doczekać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Książkę mam w planach od dłuższego czasu. Zdecydowanie muszę ją przeczytać :).
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki Krajewskiego, więc chyba muszę nadrobić te braki, gdyż widzę, że całkiem ciekawie pisze.
OdpowiedzUsuńJestem w podobnej do Ciebie sytuacji: Liczby Charona za mną, a Erynie w tyle. Kiedyś próbowałam się za nią brać, ale utknęłam po kilku stronach. Chyba pora na powrót;)
OdpowiedzUsuńGdzieś widziałam, że pierwszą częścią jest Głowa Minotaura... później dopiero Erynie... ale mogę się mylić.
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, a Ty to zawsze kusisz tymi książkami.
OdpowiedzUsuńNiewykluczone ze sięgnę!
Kiedy tylko "Erynie" pojawiły się w księgarniach ta okładka mnie tak przyciągała, że nie mogłam się oprzeć. Podczytywałam je w Empiku, ale później trafiłam na cykl Goodkinda o Mieczu Prawdy i tak mnie pochłonął, że o "Eryniach" zapomniałam. Nie miałam pojęcia, że są pierwszą częścią poprzedzającą "Liczby Charona". Tym bardziej mam na nie chęć! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Już od dłuższego czasu noszę się z zamiarem poznania kryminałów Marka Krajewskiego. Od czegoś muszę zacząć, wiec może skuszę się właśnie na "Erynie". Niestety okładka nie przypadła mi do gustu. Mam nadzieję, że treść będzie lepsza.
OdpowiedzUsuńMam ją na półce, ale czytałam wiele opinii, że jest dużo nudniejsza od serii Breslau. Czytałaś? Bo ciekawa jestem porównania.
OdpowiedzUsuńNie pierwszy raz napiszę o mojej słabości do twórczości Krajewskiego - to jeden z moich ulubionych pisarzy. Cały czas boję się jednak, że wraz z kolejnymi powieściami będzie dryfował w stronę wyrobnictwa... Nie zmienia to faktu,że pierwsze spotkania z Mockiem (świetna postać, super klimat Breslau)pamiętam do dziś.
OdpowiedzUsuńChcę ją przeczytać - koniecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za komentarze i wpisy:))
OdpowiedzUsuńDunajka - z tego co wiem, to chyba "Głowa Minotaura" należała do innego cyklu, ale pewna nie jestem;)
Futbolowa - niestety nie czytałam wcześniejszego cyklu, ale jak będzie okazja to na pewno nadrobię zaległości;)
Pozdrawiam!!!
czytałam i pozytywne i negatywne opinie, cieszę się, że pozytywnie oceniasz. Może jeśli mi wpadnie w łapki przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic Krajewskiego, aż wstyd. Ale do listy dodany już jest od dawna. Strasznie mnie ciekawi, a jednak ciagle wzlekam..
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu widziałam tę książkę w księgarniach i urzekła mnie okłądka, jednak nigdy nie miałam jakoś możliwości jej kupić ani wypożyczyć.
OdpowiedzUsuńCieszę się jednak, że Tobie przypadła ona do gustu i mam nadzieję, że wreszcie nadrobię zaległości z twórczości Krajewskiego... a mam co nadrabiać!
Nie czytałam jeszcze żadnej książki Krajewskiego, za to przebrnęłam przez mnóstwo pozytywnych recenzji jego twórczości ;) Do kryminałów specjalnie mnie nie ciągnie, aczkolwiek jeśli znajdę powieści tego pana w bibliotece (o ile wreszcie się tam wybiorę :D) to z czystej ciekawości sprawdzę czy zachwyty były słuszne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Właśnie jestem po lekturze "Głowy Minotaura" i jest to taka powieść-łącznik, bo kończy ona cykl z Eberhardem Mockiem i wprowadza jednocześnie na scenę komisarza Edwarda Popielskiego. Akcja przenosi się także z Wrocławia do Lwowa. Cały cykl "Breslau" mam już za sobą, za to "Erynie" i "Liczby Charona" wciąż jeszcze grzecznie na mnie czekają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jako blogowy debiutant zapraszam także na moją stronę o książkach :)
Erynie bym przeczytała, ale do Liczb Charona nadal nie mogę się przekonać.
OdpowiedzUsuńMimo że 'Liczby Charona' niespecjalnie mi przypadły do gustu, mam ochotę dać jeszcze raz szansę panu Krajewskiemu. Jednak bardziej mnie teraz ciekawi cykl "Breslau".
OdpowiedzUsuń