Wydawnictwo: Videograf II
Wydanie polskie: 06/2010
Liczba stron: 384
Format: 145 x 205 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 9788371838187
Hawaje… Już samo to egzotyczne słowo powoduje pojawienie się w myślach obrazu sielskiej wysepki, piaszczystej plaży i pięknych kwiatów. W tej właśnie gorącej i kuszącej scenerii rozgrywać się będzie kolejna książka Jill Smolinski „Życie do góry nogami”. Wcześniejsza jej powieść „Następna rzeczna liście” zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, więc i tym razem nie mogło być inaczej:)
Bohaterką jest Keeley, atrakcyjna, choć pechowa wulkanolog, której dość burzliwe perypetie będziemy mogli bliżej poznać. Obecnie musi zmagać się z mężem, z którym się rozwodzi. Długo trwający i mało przyjemny proces rozwodowy oraz walka o prawo do opieki nad dzieckiem wykończył ją odpowiednio, dlatego po definitywnym rozstaniu się z partnerem nie planuje już bliższych i zażyłych relacji damsko-męskich. Na dodatek w pracy też nie jest lżej. Mimo, że według jej badań jeden z wulkanów w każdej chwili może się uaktywnić, przełożeni jej nie wierzą i odsuwają od dalszych prac nad tym tematem. Tymczasem przypadkowe spotkanie z handlarzem dzieł sztuki zupełnie odmienia jej nastawienie do świata i miłości. To wydarzenie będzie punktem zwrotnym w jej życiu. Jak potoczą się jej losy i co takiego czeka naszą bohaterkę? Nic nie zdradzę:)
Podobnie jak podczas lektury poprzedniej książki autorki, także i tym razem pisarka wciągnęła mnie w wykreowany świat Keeley i jej zmagań z rzeczywistością i samą sobą. Bardzo ważne w całej powieści jest humor, który zawarty jest w zabawnych sytuacjach jak i zachowaniu bohaterów. Postacie to kolejny plus, ponieważ są przedstawieni w bardzo dokładny, ale jednocześnie ciepły sposób. Poznamy ich marzeniach, lęki czy też to, co sprawia im największą trudność w życiu. Wszystko opisane z niezwykłą lekkości, przyjemnym językiem i w hawajskiej atmosferze.
„Życie do góry nogami” to książka przyjemna w odbiorze, po lekturze której pozostaje uśmiech na twarzy. Taki pocieszacz na pochmurne dni lub chandrę a co istotne, zawiera mądre i ważne przesłanie dla nas. Polecam wszystkim, którzy potrzebują wytchnienia oraz chcą poznać z bliska malownicze, upalne Hawaje i dobrze się bawić. Pozdrawiam!!
Moja ocena
>>>> 5 / 6 <<<<
Musze ja zapamiętać i przeczytac ją sobie w czasie roku szkolnego :D Wtedy pocieszacz się przyda :D
OdpowiedzUsuńAch, raz kozie śmierć, przyda mi się taka odprężająca lektura:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja ostatnio mam ciągłą słabe dni i chętnie bym po nią sięgnął :-)
OdpowiedzUsuńTo ja che tę książkę na chandrę , coś ostatnio mam doła, może to przez to , że już kończą się wakacje....
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam tej autorki. Nie mówię nie. Jeżeli przypadkiem się na nią natknę to pewnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńHawaje, autorka o dziwnie znajomo brzmiącym nazwisku, ciepła historia o uczuciach w tle budzącego się do życia wulkanu... ciekawe :)
OdpowiedzUsuńostatnio co raz częściej lubię właśnie takie lekkie lektury, a najlepiej jak się mogę przy nich pośmiać :)
OdpowiedzUsuńNa Hawajach jeszcze nie byłam więc będe o niej pamiętać :)
Wydaje się to być idealna książka na takie gorące dni, które teraz nas witają - pod koniec wakacji... :D No, mam w sumie jeszcze miesiąc wakacji, ale niech będzie, że się solidaryzuję.
OdpowiedzUsuńTo chyba coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńTak się składa, że książka jest w posiadaniu przez moją mamę, więc myślę, że naprawdę uda mi się ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń