Wydawnictwo: Znak
Wydanie polskie:02/2012
Liczba stron:920
Format:165 x 235 mm
Oprawa: twarda
ISBN: 9788324018888
Przede mną leży duży, grubaśny „Tajny dziennik” w twardej oprawie autorstwa Mirona Białoszewskiego. Z pewnością tego polskiego poety, pisarza i aktora teatralnego w jednej osobie nikomu nie trzeba przedstawiać. Nie mogłam się doczekać kiedy książka wpadnie w moje ręce i cieszę się, że nastąpiło to znacznie szybciej niż zakładałam.
Nieco o treści... Na ponad 900 stronach zawarto tak wiele, że aż trudno streścić to w kilku słowach i nie zamierzam tego robić. Z pewnością będziemy mogli się dowiedzieć sporo o pisarzu i jego perypetiach, jednak znacznie więcej tu jego osobistych refleksji na temat życia, obserwacji ówczesnych ludzi, zwłaszcza bliskich mu osób czy niektórych ważnych wydarzeń. Nie zabraknie tu jednak codzienności, która w wykonaniu Białoszewskiego nabiera zupełnie innego charakteru. Autor skupia się na latach siedemdziesiątych i początku lat osiemdziesiątych, przez co zahacza oczywiście o czasy PRLu, ale też nie stroni od uwag na temat kultury czy sytuacji politycznej kraju. Poznamy całą plejadę bohaterów, przyjrzymy się ich życiu, problemom, zmaganiom z rzeczywistością a między tymi historyjkami dowiemy się wiele o samym Mironie Białoszewskim, który stara się jakby trzymać z boku.
Książka nie jest zwyczajną autobiografią. Jest czymś znacznie większym i głębszym . Przede wszystkim widać od pierwszych już stron świetny zmysł obserwacyjny autora i łatwość w przelewaniu swoich spostrzeżeń na papier. Styl i język jest powściągliwy, skrótowy, ale jednocześnie ciekawy. Tu nie ma niepotrzebnego rozpisywanie się o niczym, choć niektóre cytaty i zasłyszane wypowiedzi innych osób, moim zdaniem były niepotrzebnie zamieszczone. Od razu muszę wspomnieć, że nie jest to lektura łatwa, którą czyta się w podróży czy jako sposób na odprężenie po ciężkim dniu. Sama forma tego dziennika i poruszana tematyka zdecydowanie sugerują, że trzeba jej poświęcić więcej uwagi i czasu. Dużym plusem są emocje, których tu nie brakuje. Będzie też drobiazgowo ukazany świat artystów i literackiej bohemy, natomiast kwestia orientacji seksualnej pisarza i jego skłonności homoseksualne były tu poruszane, ale w dość powściągliwej formie. Na zakończenie dodam, że książkę można traktować jak intrygująca opowieść o człowieku, jego otoczeniu, spostrzeżeniach i wewnętrznych przemyśleniach. Z pewnością może być ona również odczytywana jako powieść dokumentalna.
„Tajny dziennik” to książka nietuzinkowa. Z pewnością nie wszystkim przypadnie ona do gustu, gdyż nie jest pozycją łatwą i lekką w odbiorze. Jednak warto dać jej szansę i odkryć kryjące się w niej wartości. Polecam i pozdrawiam!!
Moja ocena
>>>> 5 / 6 <<<<
Długo wyczekiwane dzienniki Białoszewskiego... wreszcie są. Nie ukrywam, że mam na nie chrapkę.
OdpowiedzUsuńW radiowej trójce mam okazję słuchać jej codziennie. Robi na mnie duże wrażenie:)
OdpowiedzUsuńBiałoszewski zawsze mnie bardzo interesował, a że uwielbiam biografie to zachęcać mnie do tej pozycji nie trzeba Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńOoo rany, mam na nią ogromną chrapkę, ale pewnie nieprędko uda mi się sięgnąć :(
OdpowiedzUsuńMyślę, że sięgnę po tą książkę, bo z Białoszewskim zaprzyjaźniłam się przy okazji pisania mojej pracy maturalnej i fajnie byłoby wiedzieć o nim coś więcej :)
OdpowiedzUsuńKocham biografie... nawet te niezwykłe, a do tych niewątpliwie zalicza się powyższa pozycja, dlatego chętnie przeczytam. A ilość stron mnie jedynie zachwyca! :)
OdpowiedzUsuńObjętość trochę przeraża jak na autobiografię.
OdpowiedzUsuńBardzo cenię Mirona Białoszewskiego jako autora i z chęcią zapoznałabym się z "Tajnym dziennikiem", trzeba jednak przyznać, że ilość stron troszkę zniechęca :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na Twoją opinię o "Złodziejce..." :)
Czasem warto sięgnąć po książki spoza popularnego nurtu :)
OdpowiedzUsuńChętnie poznam tę książkę, chociaż lektura 900 stron trochę mnie przeraża...
OdpowiedzUsuńBędę się musiała za książką rozejrzeć w ulubionym antykwariacie, bo brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTwórczość Mirona Białoszewskiego jakoś mnie nie pociąga, więc raczej odpuszczę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie znam zbyt dobrze twórczości Białoszewskiego, ale myślę, że jeśli miałabym się jakoś z nią czy też z samym autorem zapoznać, wybrałabym chyba na początek coś o skromniejszych gabarytach. :)
OdpowiedzUsuńChoć za autobiografiami/biografiami nie przepadam to tej byłam ciekawa. Widzę, że warto się w nią zaopatrzyć. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale odstrasza mnie liczba stron...
OdpowiedzUsuńMam bardzo ambiwalentne odczucia wobec wszelkich publikacji pamiętnikowych. Z jednej strony, ciekawość mnie do nich ciągnie,ale z drugiej szanuję prywatność, większość wydań takich dzienników z pewnością nie przypadłaby do gustu ich autorom.
OdpowiedzUsuńŚmiem twierdzić, że jest to książka w sam raz dla mnie. Aczkolwiek nie powiem, bym pana Białoszewskiego jakoś wielbiła szczególnie...
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa:D
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żeby miała mi się spodobać
OdpowiedzUsuńA ja z wielką chęcią bym sięgnęła po tę książkę. Cenię Białoszewskiego.
OdpowiedzUsuńTo trzeba przeczytać. :)
OdpowiedzUsuń