Wydawnictwo: Jaguar
Wydanie polskie: 04/2012
Liczba stron: 456
Format: 145 x 205 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 9788376861098
Lubię książki antyutopijne i zawierające w sobie elementy steampunku, gdzie wizja ludzkości maluje się raczej w ciemnych barwach a mroczny klimat towarzyszy przez większą część powieści. Kiedy w zapowiedziach zobaczyłam okładkę a potem poznałam opis lektury „Żelazny cierń” Caitlin Kittredge, od razu wiedziałam, że mi się ona spodoba. I nie mogło być inaczej...
USA, lata 60-te. Oto świat, gdzie maszyny są sercem miasta, obwiązuje staroświecki kodeks a za występki kara się srogo oraz gdzie szaleje tajemniczy nekrowirus, odpowiedzialny za popadnie w obłęd i dziwaczne sny. W takiej rzeczywistości przyszło żyć i dorastać piętnastoletniej Aoife Grayson. Dziewczyna nie miała łatwego dzieciństwa. Matka oszalała i trafiła do zakładu psychiatrycznego, ojca nie zna a starszy brat, Conrad, właśnie wysłał jej list z prośbą o pomoc. Tymczasem zbliżają się szesnaste urodziny, które w jej rodzinie oznaczały początki obłędu. Jednak dziewczyna nie zamierza się poddawać i wraz z jedynym przyjacielem Calem oraz osobliwym przewodnikiem Deanem wyrusza pomóc bratu. Co czeka ją w tym złowrogim miejscu? Z jakimi wyzwaniami przyjdzie się jej zmierzyć? Zapraszam serdecznie do tej niezwykłej powieści.
Książka jest oryginalna a pomysł na fabułę świetny. Od pierwszych stron wciągnęłam się i podziwiałam misternie skonstruowany zagadkowy i surowy świat, gdzie rządzą dziwne prawa, groza i ponura sceneria są podstawą wszystkich wydarzeń a kreacja bohaterów przykuwa uwagę. Postacie są dobrze nakreślone, szczegółowo opisane i co ważne, mają wiele sekretów, które stopniowo będziemy odkrywać. Akcja jest wartka, dynamiczna, sporo tu zaskakujących sytuacji a napięcie oraz dreszczyk emocji towarzyszą nam na każdym kroku. Nie zabraknie uczuć i dobrze ukazanego wątku romantycznego. Wszystko to opisane lekkim, przystępnym językiem, dzięki czemu całość czyta się szybko.
„Żelazny cierń” to pierwszy tom trylogii „Żelazny kodeks”, będący połączenie elementów psychologicznych, dystopijnych, steampunku i swoistej mitologii. Polecam serdecznie wszystkim spragnionym nietuzinkowej książki, która wciągnie Was z niemałą siłą, wzbudzi liczne emocje, zapewni rozrywką, ale też moc refleksji. Pozdrawiam!!
Moja ocena
>>>> 5,5 / 6 <<<<
Z tak dziwnym imieniem dla głównej bohaterki to się jeszcze nie spotkałam. Książkę przeczytam na pewno, bo lubię stemapunk. Tylko jeszcze nie wiem kiedy. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Edyta - Aoife to imię irlandzkie, pochodzenia celtyckiego:)
UsuńZaciekawiłaś mnie swą recenzją i chętnie poznam całą serię „Żelaznego kodeksu”,gdyż widzę, że zapowiada się on bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńO, rzeczywiście, fabuła oryginalna i czuję się porządnie zachęcona:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Boże, jak ja marzę o tej książce! Muszę ją kupić, to jest po prostu mój główny cel po świętach!
OdpowiedzUsuńTym razem książka ewidentnie nie dla mnie, więc spasuję, mimo pozytywnej oceny i zachęcającej recenzji. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu mam książkę na oku i mam nadzieję, że niedługo wpadnie w moje ręce ;) Twoja recenzja na prawde kusi :)
OdpowiedzUsuńNiezły miszmasz.:) Ta trylogia zapowiada się bardzo dobrze. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie. Lubię s/f jeśli autor ma dobry pomysł i go porządnie wykorzysta. Po Twojej recenzji wychodzi ze ta książka spełnia ta kryteria. Postaram się przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się bardzo interesująca, muszę koniecznie się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńSama okładka jest niesamowita i już sprawia, że chciałabym przeczytać książkę. Recenzje zbiera bardzo pozytywne, więc pewnie w niedługim czasie po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńKsiążek antyutopijnych jeszcze nie czytałam a Twoja recenzja skusiła mnie by sięgnąć po ''Żelazny cierń".
OdpowiedzUsuńMam ją juz na oku odkąd zobaczyłam w zapowiedziach,okładka wygląda fantastycznie i skutecznie przyciąga uwagę. A treść zawiera te elementy które bardzo lubię , tylko z zakupem muszę niestety poczekać na regenerację mojej świnki skarbonki, mocno nadwyrężonej ostatnimi zakupami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Uch, ja już od dawna o tej książce słyszałam i po prostu muszę ją mieć, bo nie wytrzymam tylu pozytywnych recenzji od ludzi, którzy już mają za sobą jej lekturę ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki i mam nadzieję, że jest tak oryginalna na jaką się zapowiada.
OdpowiedzUsuńKasandro, zajrzyj na mojego bloga, jest dla Ciebie niespodzianka!
OdpowiedzUsuńach.. jak bym chciała sięgnąć po tę książkę :) Narobiłaś mi tylko więcej smaku..
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że już mogłaś przeczytać tę książkę...
OdpowiedzUsuńKolejna kusząca powieść, nie starczy mi czasu na poznanie wszystkich wspaniałości. Zwłaszcza, że ostatnio panuje moda na serie, a co najmniej trylogie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO!
OdpowiedzUsuńMoże byc ciekawa!
Ha! Właśnie czytam! ;) Ciekawe, czy też tak wysoko ocenię, na razie trudno mi stwierdzić cokolwiek ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy i ja będę miała szansę kiedyś ją przeczytać, bo napisałaś bardzo zachęcającą recenzję :D!!
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ogromnej ochoty na książkę... Treść wydaje się bardzo interesująca, a Twoja recenzja wręcz krzyczy: "Przeczytaj mnie" :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKurcze.. jesteś kolejną osobą, która ma lekturę tej książki za sobą. Ja też chcę!! :))
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, zapowiada się fantastycznie.
OdpowiedzUsuńKusisz ;) Koniecznie muszę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uważnie przeczytałam Twą recenzję , myślami zrobiłam bilans przeczytanych książek i stwierdzam, że chyba nigdy nie czytałam książki podobnej do „Żelaznego ciernia”. Zaintrygował mnie ten mroczny klimat podsycający napięcie. Ciekawa i z pewnością warta przeczytania pozycja. Zobaczymy jak wypadną kolejne tomy, będę ich wypatrywać :)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka, steampunk, szaleństwo... wszystko co kocham ;P ciekawa treść i Twoja recenzja zachęciły mnie do tej książki, mimo że dość mam już trylogii :/ ale i tak pokuszę się o tę książkę. Tylko te lata 60 mi nie pasują do steampunku bo rozumiem, że to lata 60 XX wieku?
OdpowiedzUsuń