Wydawnictwo:
Znak
Wydanie
polskie: 05/2012
Liczba
stron: 672
Format: 140
x 205 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 9788324022472
Od jakiegoś czasu w internetowym świecie widuję recenzje
książki „Alibi na szczęście” Anny
Ficner-Ogonowskiej. Choć nie miałam jej w planach, to jednak postanowiłam
przyjrzeć się jej bliżej i ku mojej radości okazało się z opisu, że fabuła może
mnie zainteresować. Skuszona pozytywnymi opiniami i obietnicą pięknej historii
miłosnej zaczęłam czytać powyższą powieść. Czy przypadła mi do gustu? O tym już
za chwilę:).
Bohaterką książki jest Hania, młoda nauczycielka pracująca w
warszawskim liceum. Młoda, ładna i do tego wykształcona kobieta na pierwszy
rzut oka wydaje się szczęśliwą osobą. Niestety to tylko pozory. W głębi
bowiem jej duszę trawi tęsknota, śmierć bliskich, ból po stracie. Te demony
nie pozwalają jej cieszyć się życiem, dobrą pracą i otaczającymi ją ludźmi. Jej
najlepszą przyjaciółka jest energiczna Dominika, na którą zawsze może liczyć. Także wtedy,
kiedy na drodze Hani pojawi się młody architekt Mikołaj. Mężczyzna mimo braku
zaangażowania ze strony bohaterki, próbuje się do niej zbliżyć i zaskarbić jej uwagę.
Nie wie co trapi obiekt jego westchnień i dlaczego tak boi się ona związku. Czy
tej dwójce pisane jest być razem? Czy miłość będzie silniejsza niż strach? Czy
wystarczy cierpliwości w czekaniu na ukochaną? Nic nie zdradzę!
Do tej książki podchodziłam dość swobodnie. Okładka w
połączeniu z opisem już zwiastowały ciekawą opowieść a do tego doszły pozytywne
opinie czytelników. Zaryzykowałam i ... lektura przypadła mi do gustu. Jest to
debiut i uważam, że całkiem udany, choć nie obyło się bez kilku niedociągnięć.
Przede wszystkim książka ma dość dużą objętość i choć czyta się ją lekko i szybko, to
jednak spokojnie można było bardziej skoncentrować niektóre wątki i nie
rozwlekać niepotrzebnie fabuły. Z drugiej jednak strony, nie czułam
znużenia podczas czytania a świetny, magiczny klimat powieści zdecydowanie mi
pasował i nie chciałam zbyt szybko się z nim rozstawać. Bohaterowie są barwnie
przedstawieni, choć moją uwagę przyciągnęła raczej Dominika, niż Hania. Po
prostu była prawdziwsza, żywsza i nie taka idealna jak główna postać. Poza tym na
uwagę zasługuje jeszcze Irenka, dobra duszyczka, która swoją mądrością i
ciepłem potrafi przepędzić niejedno złe wspomnienie. Mikołaj za to zrobił na
mnie większe wrażenie niż pierwotnie sądziłam. Przede wszystkim walczył o
miłość do kobiety i właśnie ten jego upór i wyrozumiałość ujęły mnie. Książka obfituje
również w silne emocje, uczucia i wzruszenia. Duży plus za to!
„Alibi na szczęście” dotyka
uniwersalnych tematów, dlatego każdy znajdzie tu coś dla siebie. Polecam ją
zwłaszcza tym, którzy cenią obyczajowe powieści ze szczyptą romantycznej nuty. Z chęcią poznam inne książki autorki. Pozdrawiam!!
Moja ocena
>>>> 5- / 6 <<<<
Nie słyszałam o tej książce, ale brzmi interesująco! ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu zachęcona pozytywnymi opiniami kupiłam sobie tę książkę i teraz spokojnie czeka na swoją kolej :) Lubiętakie życiowe historie i dobrze zarysowanych bohaterów. Jestem bardzo ciekawa lektury. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTę powieść mam na oku już od jakiegoś czasu, jak tylko wpadnie w moje łapki z chęcią się za nią zabiorę...
OdpowiedzUsuńCzuję, że to byłaby idealna książka na plażę, do takiego rozrywkowego poczytania ;) Ja jednak, po lekturze "Sekretów Los Angeles" chyba muszę odpocząć od romansów, bo zaczynają mnie po prostu nużyć...
OdpowiedzUsuńA ja pierwszy raz widzę recenzję tej książki, a mam ja w domu i ciągle odkładam przeczytanie jej. Sądząc jednak po Twojej recenzji, to świetna powieść i muszę wreszcie po nią sięgnąć. Tym bardziej, że druga książka autorka lada moment:)
OdpowiedzUsuńmnie również kuszą pozytywne opinie.
OdpowiedzUsuńO, czyli nie tylko ja wszędzie widzę recenzje tej książki :) Zawsze było we mnie coś z romantyczki, więc myślę, że znalazłabym w niej coś dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o tej książce, koniecznie muszę sięgnąć.
OdpowiedzUsuńBędę miała tę książkę z wymiany. :) Co prawda, przeraża mnie trochę ta ilość stron, ale mam nadzieję, że "Alibi na szczęście" tak mnie zauroczy, że nawet prawie 700 stron nie będzie mi straszne. ;-)
OdpowiedzUsuńMnie też się często przewijała i przewija recenzja tej książki przed oczami, ale jakoś nadal do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńSolidne tomiszcze, nieczęsto debiutanci zaczynają z tak grubej rury :D Po lekturze recenzji czuje się zainteresowany, choć nie na tyle, by ją kupić w cenie okładkowej. Ale przy okazji promocji/prezentu/możliwości pożyczenia, czemu by nie :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSpotkałam się już z kilkoma recenzjami tej książki i muszę przyznać, że jestem nią zainteresowana ;)
OdpowiedzUsuńPonad sześciuset stronicowa powieść o miłości? Nie, aktualnie nie czuję się na siłach... Ale jeżeli poczuję taką potrzebę, będę wiedziała, po jaką książkę się zwrócić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tę książkę z miłą chęcią przeczytam. Bardzo mnie zauroczyła.
OdpowiedzUsuńA ja słyszałam, że jak się książka nie spodoba, to można dostać zwrot kosztów ;) Także myślę, że mimo wszystko jest dobra, skoro wydawcy są jej tak pewni. Tylko przeraża mnie te 670 stron...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Angie Wu
www.zrecenzujemy.blogspot.com
Czytałam książkę zaraz po premierze i bardzo mi się spodobała teraz czekam na część drugą.
OdpowiedzUsuńsłyszałam i naczytałam się o tej książce dość sporo
OdpowiedzUsuńale przyznam, że coś w sumie nie ciągnie mnie do lektury
Czytałam i jestem zachwycona. Z niecierpliwością czekam na drugą część, która ma ukazać się na początku września:)
OdpowiedzUsuńŚliczna okładka, taka wakacyjna, spokojna, optymistyczna - dlatego jestem ciekawa środka, czy będzie równie dobry :)
OdpowiedzUsuńMam w dalekich planach ;)
OdpowiedzUsuńOkładka zachęcająca, treść też, podobnie jak Twoja pozytywna recenzja.Boję się tej romantycznej nuty, ale jeśli jest jej tylko szczypta, to dam radę ;)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego czytam o tej książce, ale jednak nie skuszę się na nią. Nie są to do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuńKsiążkę przeczytałam bardzo szybko. Mimo wielu stron nie potrafiłam się od niej oderwać. Bardzo mi się podobała. Pokochałam bohaterki. Takie dobre duszyczki. Sama chciałabym mieć taką panią Irenkę, na którą zawsze można liczyć. Zwariowana Dominika porostu mnie rozbrajała. Powieść pełna miłości, prawdziwej przyjaźni i dająca nadzieję na lepsze jutro. Również polecam.
OdpowiedzUsuńWiesz, chyba się skuszę, polska autorka i interesujący debiut, magiczna atmosfera, brzmi nieźle:)
OdpowiedzUsuńteż wiele o niej słyszałam i chętnie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuń