Loading...

piątek, 30 listopada 2012

„Ciemno, prawie noc” Joanna Bator



Wydawnictwo: W.A.B.
Wydanie polskie: 10/2012
Liczba stron: 528
Format: 125 x 195 mm
Oprawa: twarda
ISBN: 9788377476284

Joanna Bator to pisarka, felietonistka, filozofka oraz miłośniczka kultury japońskiej. W tej ostatniej odsłonie, podczas lektury książki „Japoński wachlarz. Powroty”, miałam okazję poznać jej twórczość, która bardzo mi się spodobała. Właśnie dlatego nie mogłam oprzeć się pokusie i musiałam sięgnąć po najnowszą książkę, czyli „Ciemno, prawie noc”...

Kilka słów o treści... Alicja Tabor to dziennikarka i reporterka, która przyjeżdża do Wałbrzycha, miasta gdzie się wychowała i spędziła dzieciństwo. Przy okazji tej podróży sentymentalnej do rodzinnego miasta, ma również zamiar napisać artykuł o zaginionych dzieciach, które znikają w tajemniczych okolicznościach. Na dodatek Alicja spostrzega, że mieszkańcy dziwnie się zachowują, rośnie przemoc a także pojawia się rzekomy prorok, który słyszy głos Matki Bożej. Robi się jakoś mrocznie, złowrogo i zdecydowanie nieprzyjemnie. Bohaterka coraz bardziej zagłębia się w sprawę zaginionych dzieci, co okaże się również wędrówką w głąb siebie i zmierzeniem się z demonami przeszłości oraz rodzinnymi tajemnicami. Czy uda się jej odkryć prawdę o tym, co dokładnie dzieje się w Wałbrzychu? Czego przy okazji dowie się o sobie samej? Rozwiązanie zagadki okaże się bardziej zaskakujące niż sądziłam...

Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron. Trzeba przyznać, że autorka potrafi czarować czytelnika, mamić go, zwodzić aby po chwili czymś zaskoczyć lub zszokować. Akcja jest wartka, napięcie dobrze stopniowane a fabuła zawiła i złożona. Bohaterowie są pełnokrwiści, realistycznie przedstawieni oraz barwnie opisani. Nie ma w nich sztuczności czy wyidealizowania, za co muszę przyznać plusik, ponieważ nie lubię gdy postacie są zbyt cukierkowe i doskonałe we wszystkim. Klimat jest senny, nierzeczywisty oraz czuje się w nim szczyptę niepokoju i jakiś dziwny dreszczyk. Co więcej, jest to lektura wielowarstwowa niczym cebula. Każdy z czytelników, zależne od tego, czego od niej oczekuje, dokopie się (lub też nie) do drugiego lub trzeciego dna. Dzięki temu książkę można traktować jako kryminał, thriller, horror, ale również powieść psychologiczną czy dramat. Każdy znajdzie tu coś dla siebie! Język jest plastyczny, choć autorka nie unikała wulgaryzmów czy dosadniejszych sformułowań, gdy uważała je za konieczne. Nie widzę jednak w tym wady a jedynie możliwość podkreślenia niektórych ważnych aspektów. Na dodatek podjęta tu tematyka nie pozwoli na bycie obojętnym i zmusi nas do głębszych refleksji...

„Ciemno, prawie noc” to książka oryginalna i nietypowa. Dobro i zło, dzieciństwo i dorosłość, prawda i kłamstwo, miłość i nienawiść, normalność i patologia... Nie da się skrócić tej  lektury. Ją po prostu trzeba przeczytać, aby w pełni docenić. Polecam!

Moja ocena 
>>>> 5 / 6 <<<<

17 komentarzy:

  1. Myślałem już wcześniej o tej książce. Po Twoim tekście jest ona coraz bliżej mojej listy "Do kupienia" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale po twojej recenzji jestem nią zaintrygowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również... tyle różności w jednej książce :)

      Usuń
    2. zgadzam się, bardzo intryguje ;)

      Usuń
  3. Joanna Bator jest dla mnie niezwykle spostrzegawczą obserwatorka rzeczywistości.Uwielbiam ją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa książka, która pewnie by mi gdzieś umknęła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam już o tej książce od przyjaciółki. Podobno jest niezwykle warta uwagi. Nie chciałam z początku w to wierzyć, bo jakoś tytuł mi nie podszedł. Niemniej, teraz widzę, że mogłam się pomylić. Wspaniała recenzja. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mroczny klimat, ale i grudzień i zimowa otoczka temu sprzyja poniekąd :) Spodobało mi się, że jest to "lektura wielowarstwowa niczym cebula. Każdy z czytelników, zależne od tego, czego od niej oczekuje, dokopie się (lub też nie) do drugiego lub trzeciego dna". Takie lektury są najlepsze, bo prowokują i zmuszają wręcz czytelnika do myślenia, a to lubię najbardziej.

    Czy zapiszę w moleskinie? Jak najbardziej :)

    Pozdrawiam ciepło, Kasandro!

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałam napisać dokładnie to, co @cyrysia :P nie słyszałam ani o książce, ani o autorce, ale widzę, że warto naprawić ten błąd!

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej nie dla mnie.
    Zapraszam na konkurs z firmą PRYMAT na danie świąteczne : http://book-and-cooking.blogspot.com/2012/11/konkurs-z-firma-prymat-edycja-swiateczna.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy o niej nie słyszałem ale sadząc z twojej recenzji jest to błąd który trzeba naprawić. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wałbrzych wypadł bardzo złowieszczo :)Intrygująca lektura - zapamiętam ją sobie bo mnie zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chętnie zapoznałabym się z twórczością pani Bator. Słyszałam o niej wiele dobrego, a widzę, że i Tobie przypadła do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest wypisz - wymaluj książka dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tytuł tej książki obił mi się o uszy, ale dopiero twoja recenzja mnie zachęciła, żeby się za nią rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj
    Według mnie to najlepsza książka p. Bator.
    Miałam dreszcze czytając ją niepokojąca, intrygująca.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń