Wydawnictwo:
Sonia Draga
Wydanie
polskie: 10/2012
Liczba
stron: 648
Format: 145
x 205 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 9788375085341
Miesiąc temu miałam okazję przeczytać książkę „W krainie białych obłoków”, czyli pierwszy tom nowozelandzkiej sagi autorstwa Sarah Lark. Powieść zrobiła
na mnie świetne wrażenie, więc czyż mogłam oprzeć się kontynuacji? „Pieśń
Maorysów”, bo tak nazywa się drugi tom, przybył do mnie niedawno, ale nie
musiał czekać zbyt długo na półeczce mojej biblioteczki. Od razu wzięłam się za
jego czytanie:).
Nowa Zelandia, 1893 rok. Miasteczko Queenstown. Poznajemy
nowych bohaterów, w tym Williama Martyna. Ma on irlandzkie korzenie i pochodzi
ze szlacheckiej rodziny. Dzięki wykształceniu potrafi zachowywać się zdecydowanie bardziej
przyzwoicie i na poziomie, w odróżnieniu od całej zgrai innych osób, które
dotarły tu szukać złota. Nic więc dziwnego, że staje się obiektem
zainteresowania tamtejszych kobiet. Ich swobodne zachowanie i piękna,
egzotyczna uroda będą kuszącym zaproszeniem do bliższego zapoznania się. Jednak
na horyzoncie pojawią się różne przeciwności, które okażą się trudnym orzechem do zgryzienia. W końcu
przecież tubylcy mają zupełnie inną kulturę i obyczaje...
I kolejny raz autorka oczarowała mnie przepięknymi nowozelandzkimi
krajobrazami. Dzika, pierwotna przyroda to tylko tło, ponieważ prawdziwą
perełką są tu złożone i świetnie ukazane sylwetki bohaterów, którym los
zgotował wiele wyzwań i przygód. Czeka ich tu cała masa trudnych i
skomplikowanych decyzji, od których będzie zależeć ich dalsze życie. Poza tym,
targani namiętnościami, wątpliwościami, sprzecznymi uczuciami czy też różnym
spojrzeniem na liczne kwestie, będą starać się wybrnąć z całej sytuacji obronną
ręką. Czy im się to uda i gdzie zaprowadzą ich marzenia, plany i pragnienia? Z
pewnością spotkanie z niełatwą rzeczywistość nie jest przyjemne, ale z drugiej
strony wiele będą mogli się nauczyć i dowiedzieć o sobie i otaczającym świecie.
Podoba mi się, że tę część można przeczytać zupełnie niezależnie od pierwszego
tomu. Jeżeli nie czytaliście „W krainie białych obłoków” to i tak bez trudu
wciągniecie się w fabułę, bez uszczerbku na odbiorze całości. Co więcej, pomimo
ponad sześciuset stron książkę wręcz połyka się w całości i to bez późniejszej
czkawki. Jestem naprawdę zaskoczona stylem pani Lark i mam nadzieję, że uraczy
nas kolejnymi książkami.
„Pieśń Maorysów” to fascynująca lektura, która wciąga
czytelnika w intrygującą opowieść, kusi niezwykłym klimatem, piękną historią
Nowej Zelandii i odkrywa tajemnice i egzotyczną kulturę mieszkańców wysp. To
burzliwe dzieje miłości, przyjaźni, namiętności i szalenie trudnych
wyborów u schyłku XIX wieku. Polecam serdecznie!!
Moja ocena
>>>> 5 / 6 <<<<
Mimo wszystko zacznę czytać w kolejności, najpierw pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńA Ty wciąż kusisz nowymi pozycjami ;) Tylko skąd wziąć czas i pieniądze na nie ?
OdpowiedzUsuńMyślę,że spodobałaby mi się, mam nadzieję, że gdzieś na tę serię trafię:)
OdpowiedzUsuńAleż u ciebie się zimowo zrobiło. Przepięknie. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCo do powyższej książki to tym razem spasuje, gdyż jej tematyka niezbyt mnie zaciekawiła.
Muszę koniecznie poszukac dla mamy - ona lubi takie klimaty, a ja też czuję się zainteresowana. Świetne zmiany na blogu - bardzo mi sie podoba nowa strona!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jaka zmiana na blogu :) W pierwszej chwili pomyślałam, że się pomyliłam i nie trafiłam na właściwą stronę. Bardzo mi się podoba nowy szablon :)
OdpowiedzUsuńCo do książki, skusiłaś mnie, po prostu :)
Mam coraz większą ochotę na tę autorkę. Bardzo żałuję że póki co nie ma jej w elektronicznej formie. Ale na pewno w końcu po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńŚwietna skórka. W pierwszym momencie nie poznałam Twojego bloga ;)
O jaka zamiana, aż zwątpiłam, czy dobrze trafiłam, zima coraz bliżej :) Książka mnie zaciekawiła, ale może mimo wszystko zacznę od pierwszego tomu, wolę chronologicznie, jeśli mam taką możliwość :)
OdpowiedzUsuńBardzo kusząca ta Twoja recenzja :D Kiedyś pewnie sięgnę po tę serię, ale póki co nawet jej sobie nie odhaczam, bo mam tyle do przeczytania, że nie wiem, czy wyrobię się w tym życiu :P
OdpowiedzUsuńJakie zmiany w szablonie. :) Udane! :)
OdpowiedzUsuńJak ładnie zimowo u Ciebie i na przekór gorąca recenzja :)
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na ta książkę, wahałam się nad kupnem "Krainy białych obłoków" ale teraz gdy przeczytałam ta recenzję to teraz ze muszę mieć oba tomy :)
Pozdrawiam Szanowną Kusicielkę :)
Nie wiedziałam,że jest kontynuacja:) Pierwsza część bardzo mi się podobała pomimo tego,że nie przepadam za sagami. Poszukam na pewno.
OdpowiedzUsuńPokusiłaś mnie tą recenzją strasznie :) Muszę mieć tą książkę. Zapraszam na recenzje Gorączki na moim blogu.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię sagi rodzinne , których akcja osadzona jest w jakimś pięknym, klimatycznym miejscu. Będę musiała rozejrzeć się za "Pieśnią Maorysów". :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie tutaj u Ciebie. :)
Pozdrawiam.
Coś mi się obiło o uszy, baardzo chciałabym ją przeczytać, świetne klimaty :D
OdpowiedzUsuńPS: Przepiękny motyw, taki nastrojowy