„Koszmarne
przebudzenie” Rosalind Noonan
Wydanie polskie: 10/2013
Liczba stron: 416
Książki
życiowe i opisujące trudne wydarzenia, zawiłe ludzkie losy, są mi zdecydowanie
bliskie. Dlatego moją uwagę przykuła powieść „Koszmarne przebudzenie” Rosalind
Noonan. Bohaterka jest Chelsea Maynard, która od wielu lat marzyła o dziecku. I
w końcu się udało. Jednak nie wszystko co sobie zaplanowała poszło tak, jak
powinno. Trudny poród małej Annabelle zakończony cięciem cesarskim a kilka dni
później śmierć jej matki, nieprzespane noce, brak prestiżowej pracy, ciągłe
zmęczenie i opieka nad maleństwem sprawiają, że kobieta staje się nerwowa i
zagubiona. Dręczy ją świadomość, że coś może stać się jej córeczce i cały czas
się zmartwia. Jej siostra Emma widzi w tym oznaki depresji poporodowej. Pewnego
dnia dziecko znika a Chelsea nie może przypomnieć sobie co robiła w ostatnich
godzinach. Nie wie, czy ktoś zabrał jej dziecko czy ku jej przerażeniu, może
ona sama jest przyczyną zniknięcia dziewczynki. A my jako czytelnicy
obserwujemy powolne popadanie w obłęd, liczne niewyjaśnione sytuacje oraz zagadkowe
wydarzenia, które będą się tu działy. Nie wiadomo komu można ufać i kto jest
przyjacielem a kto wrogiem. Najgorsze obawy stają się rzeczywistością a koszmar
zatacza coraz szersze kręgi. Co się stało z Annabelle? Nic nie zdradzę!
Przyznaję, że książka jest ciekawie skonstruowana i porusza szalenie ważną
tematykę. Autorka świetnie wykreowała główną bohaterkę i nie szczędziła
psychologicznej analizy, co bardzo sobie cenię. Podczas lektury z pewnością
doświadczycie wiele emocji, mnóstwo refleksji i wzruszeń. Książka, która trzyma
w napięciu do ostatniej strony. Polecam!
Moja ocena
>>>> 5 / 6
<<<<
--------------------------------
„Lepszy
byłby martwy” Douglas Corleone
Wydanie polskie: 10/2013
Liczba stron: 300
Kryminały,
thrillery i powieści sensacyjne czytam dość często, więc nie mogłam odpuścić
sobie kolejnej książki z tego gatunku - „Lepszy byłby martwy” Douglasa Corleone’a.
Fabuła oscyluje wokół zniknięcia sześcioletniej amerykańskiej dziewczynki,
Lindsay Sorkin. Przebywała z rodzicami w Paryżu, na wakacjach i pewnej chwili
zniknęła bez śladu. Do jej odnalezienia wynajęto 39-letniego detektywa, Simona
Fisk, również Amerykanina, który przebywał akurat we Francji. W USA zajmował
się odzyskiwaniem dzieci uprowadzonych przez jednego z rodziców, którzy
przebywali w separacji i wywożonych do innych państw niepodlegających
jurysdykcji Stanów Zjednoczonych. Jednak ta sprawa jest zdecydowanie inna. Nie
wiadomo kto jest porywaczem a w grę wchodzi przemysł pornograficzny, porwanie
dla okupu, kwestie polityczne a nawet terroryści. Zaczyna się dramatyczna walka
z szybko upływającym czasem oraz zawiła podróż niepewnymi śladami przez Niemcy
i dalej na wschód. Jednak komplikacją jest fakt, że Simon również ma za sobą niełatwą
przeszłość, która dojdzie do głosu podczas dochodzenia a koszmar przeszłości
powróci z zdwojoną siłą... Fabuła przyznaję jest wciągająca i od pierwszych
stron mnie zaciekawiła. Główny bohater został wykreowany bardzo starannie. Jest
konkrety, doświadczony i męczą go własne demony, ale jako profesjonalista
skupia się na swoim zadaniu. Czy znajdzie Lindsay? Oto jest pytanie! Język jest
dosadny a styl męski. Podobały mi się też cięte riposty oraz element
zaskoczenia a akcja pełna jest dynamiki, co nie pozwala na chwilę znudzenia.
Coś dla miłośników thrillerów psychologicznych!
Moja ocena
>>>> 5 / 6
<<<<
--------------------------------
„Moje
wypieki i desery” Świątkowska Dorota
Wydanie polskie: 10/2013
Liczba stron: 304
Gotować
bardzo lubię i choć w ciągu ostatnich kilku lat mam niewiele czasu na pichcenie
w kuchni, to jednak od czasu do czasu, na wyjątkowe okazje lubię przygotować
coś oryginalnego. Wiele z przepisów pochodzi z internetu. I właśnie w taki
sposób trafiłam kiedyś na blog kulinarny prowadzony przez Dorotę Świątkowską.
Byłam i jestem zafascynowana przepisami, które tam zamieszczała, dlatego
ucieszył mnie fakt, że na rynku wydawniczym pojawiła się jej książka - „Moje wypieki
i desery”. Autorka ewidentnie kocha gotować i piec, bowiem jej receptury
tworzone są z pasją i niezwykłym talentem. Widać to od razu! Wszystko dokładnie
wyjaśnione, opisane przejrzyście i z nutką humoru. Blogerka zamieściła w swojej
książce wiele przepisów na babeczki, muffinki,
ciasteczka, tarty, ciasta drożdżowe, serniki, torty czy desery. Z
pewnością jest w czym wybierać, jeżeli będziemy mieć ochotę na jakieś
słodkości. Na uwagę zasługuje również piękne wydanie. Każdy przepis opatrzony
jest dużym, kolorowym zdjęciem, dzięki czemu możemy nacieszyć nasze oczy. Na
dodatek twarda, gruba oprawa sprawia, że książka będzie nam służyła wiele lat.
To także wspaniały prezent dla kogoś bliskiego, jak i niezbędnik kulinarny w
naszym domu. Polecam serdecznie!
Moja ocena
>>>> 5 / 6
<<<<
Bardzo ciekawi mnie „Koszmarne przebudzenie”, dlatego rozejrzę się za tą książką w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńDwie pierwsze książki zdecydowanie w moim klimacie, co do wypieków to rzadko coś przygotuję ;)
OdpowiedzUsuńSzukam jakiegoś fajnego lekkiego romansu do czytania, ale po twoim opisie "Koszmarnego przebudzenia" i wysokiej ocenie pewnie zamiast romansu sięgnę po tę książkę. Strasznie jestem ciekawa jak wyjaśnią się losy małej Annabelle.
OdpowiedzUsuń"Koszmarne przebudzenie" to książka po którą chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNic w moim guście
OdpowiedzUsuńMoje wypieki i desery mam, ale mi się średnio podoba:)
OdpowiedzUsuńDwie pierwsze jak najbardziej tak:) Zwłaszcza pierwsza pozycja mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńO - książka o deserach to będzie świetny pomysł na prezent dla mojej córki, ona jest dobra w te klocki i ciągle szuka nowinek:) Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńW sumie wszystkie pozycje bym przeczytała, bo pierwsze leżą mi tematycznie, a co do drugich to uwielbiam gotować, a piec to z mężem;) bardzo lubię takie podsumowujące posty;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się "Lepszy byłby martwy".
OdpowiedzUsuń„Koszmarne przebudzenie” Rosalind Noonan, to coś dla mnie:)
OdpowiedzUsuńKsiążka o wypiekach idealnie nadawałaby się na prezent dla mojej mamy.
OdpowiedzUsuń„Lepszy byłby martwy” zapowiada się zacnie, nawet nie miałem pojęcia o istnieniu tej książki. Autor też mi nieznany. Fabuła zdaje się inspirowana głośnym zniknięciem Madeleine McCann sprzed kilku lat.
OdpowiedzUsuńKoszmarne przebudzenie to będzie książka, która wpisuje się w moje gusta. Według Twojego opisu fabula jest bardzo dobra. Zdecydowanie muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie dwiema pierwszymi książkami.
OdpowiedzUsuńKolejna porcja powieści, które chciałbym przeczytać :D
OdpowiedzUsuńDwie pierwsze pozycje zapowiadają się ekscytująco, sporo domysłów, które rozbudzają ciekawość :)
OdpowiedzUsuń"Koszmarne przebudzenie" to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuń„Koszmarne przebudzenie” zapowiada się naprawdę fajnie, więc chyba sama się wybiorę na poszukiwania tej książki. Gotować za to nie potrafię w ogóle i dla mnie bezpieczniej jest jak trzymam się z dala od kuchni ;d
OdpowiedzUsuń"Lepszy byłby martwy" czeka już na mojej półce. Tym bardziej się cieszę, że ją wygrałam, bo lubię thrillery psychologiczne :)
OdpowiedzUsuńWszystkie trzy bardzo mnie zainteresowały :)
OdpowiedzUsuńPierwsze dwie książki koniecznie muszę przeczytać, bo bardzo mnie nimi zainteresowałaś. A trzecią chętnie znalazłabym pod choinką :) Chyba muszę napisać list do Św. Mikołaja ;)
OdpowiedzUsuń