Wydawnictwo: Literackie
Wydanie polskie: 03/2010
Liczba stron: 456
Format: 145 x 205 mm
Oprawa: twarda
ISBN: 9788308044179
Elif Safak to ceniona i znana turecka pisarka, która zyskała
światowy rozgłos. Miałam przyjemność poznać jej poprzednie książki,
„Czterdzieści zasad miłości”
oraz „Czarne mleko”. Obie zrobiły na mnie bardzo dobre
wrażenie. Dziś przyszedł czas na kolejne spotkanie z tą autorką a to za sprawą
książki „Bękart ze Stambułu”.
Kilka słów o treści... Przenosimy się do Turcji, gdzie
poznajemy rodzinę Kazanci, którą tworzoną same kobiety i to o dość oryginalnych osobowościach. Nie ma tu mężczyzn, nad którymi krąży klątwa, prowadząca do ich przedwczesnej śmierci. Zbuntowana Asya, jej wyzwolona matka Zeliha
nosząca odsłaniające sporo ciała ubrania i prowadząca zakład tatuażu. Do tego
zgorzkniała ciotka Cevriye oraz obdarzona darem rozmowy z duchami ciotka Banu. Jest
jeszcze głowa rodu, prababka Mateńka, która ledwie co pamięta i babka Gulsum. A
tysiące kilometrów dalej, w USA, żyje ormiańska rodzina, która składa się m.in.
z 19-letniej Armanusz, jej nadopiekuńczej
matki Rose oraz tureckiego ojczyma- Mustafa Kazanci, który próbuje wymazać
przeszłość i uciec przed demonami sprzed lat. Nastolatka chcąc odnaleźć swoje
korzenie wyruszy do Stambułu a w odpowiedzi otrzyma znacznie więcej niż by
chciała. Obie rodziny, choć mieszkają w różnych miejscach i mają nieco inne
doświadczenia życiowe, połączy los, fatum albo przeznaczenie. Co z tego
wyniknie? Zapraszam do lektury!!
Kolejne spotkanie z autorką i do tego bardzo udane! Od
pierwszych stron wciągnęłam się w opowieść, która zawiera szereg ciekawych motywów
oraz całą paletę barwnych postaci. Zderzenie Turczynki i Ormianki, zagłębianie
się w bolesną i dramatyczną przeszłość obu zwaśnionych stron, próba zrozumienia
i wypracowania porozumienia to tylko początek. Historyczny wątek został tu
ukazany żywo, realistycznie i bez nudnych wstawek. Temat jest trudny i
drażliwy, ale autorce udało się go przedstawić z dużą dozą wrażliwości i
umiarem. Bohaterowie są szczegółowo nakreśleni, różnorodni i przykuwają uwagę
czytelnika swoim zachowaniem, zainteresowaniami lub podejściem do niektórych
spraw. Także Stambuł jest tu pokazany szalenie ciekawie, dzięki czemu ma się
wrażenie, jakby się tam naprawdę było. Język to kolejny atut tej powieści –
soczysty, urzekający i dynamiczny. I te
emocje, refleksje...
„Bękart ze Stambułu” to wielopłaszczyznowa, wartościowa
pozycja, którą naprawdę warto poznać. Spora dawka orientalnych motywów,
baśniowy klimat, magia zaklęta w miejscach, ludziach, kulturze... To książka o
kłamstwie, przeznaczeniu, odkrywaniu tożsamości, demonach przeszłości,
tajemnicach rodzinnych a także miłości i nienawiści, zemście i przebaczeniu.
Polecam!!
Moja ocena
>>>> 5,5 / 6 <<<<
Ktoś mi ostatnio tę książkę podrzucił i niedługo mam w planach zacząc ją czytać. Ta ocena dodatkowo przyspieszyła moją decyzję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. Nowa domena :) http://culturalnie.com/
Wypożyczyłam niedawno "Pchli pałac" tej autorki i jeśli stylowo mi podpasuje to chętnie sięgnę i po "Bękarta ze Stambułu", zwłaszcza, że wszyscy tak zachwalają tę ksiązkę i Safak w ogóle, że grzech się z nią nie zapoznać:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo jedna z lepszych książek napisanych przez kobietę, jaką przeczytałam:)
OdpowiedzUsuń"Bękart ze Stambułu", tak jak "Pchli pałaca" bardzo mi się podobały, muszę koniecznie przeczytać "Czterdzieści zasad..."
OdpowiedzUsuńMnie już tytuł zaintrygował. Skoro taka dobra, to wciągam na listę.
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco, będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńCzuję się jak najbardziej zachęcona.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale słyszałam o nich tyle dobrego, że na pewno przekonam się, jakie wrażenie wywrą na mnie. Właśnie ostatnio będąc w bibliotece, widziałam "Bękarta ze Stambułu" i już wyciągałam ręce po tę powieść, ale udało mi się doprowadzić do porządku - najpierw zaliczenie lutowego egzaminu, a dopiero później przyjemności. Jeśli uda mi się go zaliczyć za pierwszym podejściem, z pewnością wybiorę się do biblioteki. :)
OdpowiedzUsuńMało takich książek w moim życiu dlatego z checią z ta się zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńGdzieś mi się obiła o uszy ta książka, ale nie wiem gdzie. Zapowiada się całkiem obiecująco, więc może zaryzykuje i poszukam jej? Zastanowię się jeszcze.
OdpowiedzUsuńWspaniałą książka! :)
OdpowiedzUsuńBardzo intrygujące:)
OdpowiedzUsuńPo "Lustrach miasta" zniechęciłam się do autorki, ale wszyscy mówią, że "Bękart..." to zupełnie inna bajka, więc może się kiedyś przełamię. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki z orientalnymi motywami, w ogóle dziejące się orientalnych miejscach, więc może kiedyś sięgnę po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńUfff. Widzę, że nie tylko mi przypadła ta książka do gustu. Nawet bardzo! Teraz boję się sięgać po inne lektury tej pisarki, bo nie mają już tak dobrych ocen. :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam tą powieść na liście do przeczytania, ale jakoś jeszcze nie miałam okazji:/. Jednak mam nadzieję, że kiedyś ją dostanę w swoje ręce, bo po przeczytaniu Twojej recenzji jeszcze bardziej mam ochotę na tą książkę.
OdpowiedzUsuńKojarzy mi się z Marquezem, nie wiem, czemu. Coś jest w tym egzotycznym miejscu wydarzeń. Lubię taką... barwną literaturę, ma swój klimat i na pewno kiedyś przeczytam coś co wyszło spod pióra autorki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, z chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym przeczytałą;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już bardzo wiele o tej autorce, a w szczególności o "Bękarcie ze Stambułu" i jest na mojej liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuń